Dolar czy euro oto jest pytanie…
Nowy tydzień przynosi ucieczkę inwestorów od amerykańskiej waluty. Wprawdzie kolejni oficjele Fed (agencje cytowały Wallera, George, Mester i Bullarda) dali do zrozumienia, że walka z wysoką inflacją pozostanie kluczowa i bank centralny nie zawaha się przed agresywnymi ruchami (stopa funduszy federalnych na poziomie 4 proc. w końcu roku jest możliwa), to jednak nie jest to dla rynków zaskoczeniem (wycena podwyżki stóp o 75 punktów baz. na posiedzeniu 21 września przekracza 90 procent). Inwestorzy zaczynają dostrzegać, że pole do niespodzianek dają inni, a w ostatnich dniach wiele “zaskakujących” informacji napływa z Europejskiego Banku Centralnego. Po tym jak w zeszłym tygodniu podniósł on stopy o 75 punktów baz. i dał do zrozumienia, że ich poziom powinien być znacznie wyższy, aby było możliwe opanowanie inflacji, zaczęto zwracać uwagę, że ECB zaczyna brzmieć mocno “jastrzębio”, jak nigdy wcześniej. Jest to pewna niespodzianka biorąc pod uwagę obawy związane z recesją, a także ryzykiem defragmentacji długu (w tym celu ECB powołał w lipcu do istnienia tzw. program TPI). Tymczasem kolejni członkowie ECB (zwłaszcza niemieccy “jastrzębie”) dają do zrozumienia, że to walka z inflacją powinna być teraz najważniejsza, a stopy procentowe na koniec roku mogą dojść do poziomu 2 proc., a później pójść wyżej (to oznaczałoby serię łącznie trzech ruchów o 75 punktów baz., tak jak to teraz było w przypadku Fed).
Zeszły tydzień przyniósł wyraźne umocnienie euro, ale również ogólne osłabienie dolara, co było widoczne przede wszystkim na parze z jenem. Chociaż Fed nie dał żadnych znaków, że miałby zmieniać swoje podejście do polityki monetarnej, to jednak mocne stanowisko ze strony innych banków centralnych przezwyciężyło. Do tego warto wspomnieć, że w tym tygodniu mamy kluczową publikację ze Stanów Zjednoczonych – inflację CPI. Konsensus i ostatnie warunki na rynku wskazują, że faktycznie możemy być już za szczytem inflacyjnym.
Euro zaczyna powracać do gry, choć oczywiście odbicie nie jest zbyt spektakularne. EURUSD znajduje się mniej niż 1% powyżej parytetu, a odbicie od dołka wyniosło ok. 2,5%. Na ten moment wydaje się, że nie powinniśmy obserwować już większych spadków, choć wszystko będzie zależne od cen energii i gazu w Europie. W ostatnich dniach ceny gazu spadły nawet poniżej 200 EUR/MWh, podczas gdy szczyty zanotowano wcześniej na poziomie 350 EUR/MWh. Podobnie jak gaz ceny prądu w kontraktach miesięcznych i rocznych spadły o niemal połowę, choć wciąż znajdują się nawet 10 krotnie wyżej niż rok temu. To właśnie ceny energii stanowią największe zagrożenie dla euro. Jeśli działania UE prowadzące do ograniczenia wzrostu okażą się być sukcesem, EURUSD ma sporo potencjału do wzrostu.
Dwie straszne zimy przed Europą
Europejskie gospodarstwa domowe skorzystają z co najmniej 376 miliardów euro pomocy rządowej, aby powstrzymać wysokie rachunki za energię tej zimy, ale istnieje ryzyko, że nawet takie wydatki nie przyniosą wystarczającej ulgi. Europejskie próby złagodzenia problemu ograniczenia dostaw gazu ziemnego przez Rosję mogą okazać się jedynie tymczasowymi rozwiązaniami, ponieważ ceny hurtowe energii mają pozostać znacznie powyżej historycznych norm. Według firmy doradczej VaasaETT średnia cena oferowana klientom w największych krajach europejskich w sierpniu była o 67 proc. wyższa niż rok temu w przypadku energii elektrycznej i o 114 proc. wyższa w przypadku gazu.
Ta zima będzie ponura na całym kontynencie. W Wielkiej Brytanii, która już teraz ma najwyższe koszty energii elektrycznej w Europie, rachunki zimą wzrosną o około 178 proc. Trzycyfrowe podwyżki odnotowują również odbiorcy w Holandii, gdzie obowiązują najwyższe taryfy za gaz. Całkowity rachunek dla europejskich rządów zbliża się do 400 miliardów euro, w oparciu o nowe zapowiedzi i dane think-tanku Bruegela. Kwota ta prawdopodobnie będzie rosła.
W Polsce ceny energii dla gospodarstw domowych są regulowane, a prawie wszyscy dostawcy są kontrolowani przez państwo. Firmy przesyłają propozycje podwyżek taryf do branżowego organu nadzorczego, który ustala górny limit na kolejny rok. Kwota na 2023 r. powinna być znana do połowy grudnia. URE ostrzegł, że rachunki mogą wzrosnąć o 180 proc., jeśli rząd nie podejmie działań, ale premier Mateusz Morawiecki zbagatelizował te szacunki. Rząd zatwierdził 3000 zł jednorazowego dodatku na gospodarstwo domowe, aby złagodzić wpływ droższego węgla, który jest stosunkowo powszechnym paliwem do ogrzewania domów.