Musk walczy z niemieckim fiskusem

Podczas gdy jedni zastanawiają się w jaki sposób rozszerzyć działalność w Europie, producent samochodów elektrycznych – Tesla zmniejsza  chwilowo ich produktywność. Według doniesień WSJ w środę, Tesla wstrzymała produkcję ogniw baterii do pojazdów w fabryce w Niemczech, chcąc przenieść je do USA. W tle ustawa o zmniejszenie podatku. Prawdopodobnie stojąca za tym idea mówi, że Tesla szuka sposobu, aby zakwalifikować się do dodatkowych cięć podatkowych i kredytów, które wspomniana ustawa zapewnia w przypadku, gdy baterie będą produkowane w USA. Niedawno, mówiąc o ustawie, prezydent Joe Biden stwierdził, że dzięki niej przyszłość przemysłu produkującego układy scalone będzie miała miejsce w Ameryce. Wcześniej, pracę nad rozbudową “Gigafactory 4” Tesli w Niemczech zostały wstrzymane “na czas nieokreślony” przez burmistrza gminy Gruenheide, Arne Christiana, ponieważ firma musi jeszcze przedstawić więcej wyjaśnień dotyczących planu przeniesienia produkcji baterii do Stanów Zjednoczonych. Wraz z opublikowaniem tych wiadomości akcje spółki Tesla wzrosły ponad 3,50% podczas środowej sesji.

Kłopotów Putina ciąg dalszy..

Porażki na froncie to nie wszystko. Putin musi jeszcze patrzeć, jak ubywa mu pieniędzy na prowadzenie wojny. Ceny ropy na rynkach światowych wróciły w środę do spadków i rosyjska Urals znajdzie się prawdopodobnie poniżej poziomu z maja 2021 r. We wtorek cena rosyjskiej ropy typu Urals znalazła się na poziomie nieco powyżej 67 dol. za baryłkę i choć w porównaniu z poniedziałkiem oznaczało to nieznaczny wzrost, to są to najniższe poziomy notowań od 12 kwietnia br. Przypomnijmy tylko, że w ub.r. Rosja sprzedawała ropę po średnio 69 dol. za baryłkę, co razem ze sprzedażą gazu pozwoliło wtedy na zwiększenie rezerw walutowych o 35 mld dol.

Teraz doszły jednak koszty prowadzenia wojny i problemy z dopięciem budżetu będą coraz większe. Ale to co się dzieje na światowych giełdach w środę zwiastuje dalsze spadki ceny ropy Urals do poziomów niewidzianych od maja ub.r. Porażki na froncie to może nie być jedyny i nawet nie najważniejszy problem Putina. Bez pieniędzy wojny prowadzić się nie da. Ropa Urals od miesiąca utrzymuje się cenowo na poziomie niższym o 23-24 dol. za baryłkę od europejskiej ropy Brent. To premia, którą rosyjskie koncerny płacą odbiorcom za przymykanie oka, że ci kupują od państwa agresora. Tymczasem ropa Brent w środę znacząco spadła. Przez moment traciła w środę nawet 1,5 proc. osiągając poziom 91,05 dol. Urals prawdopodobnie w środę odwzoruje ten ruch, co oznacza, że rosyjskie koncerny naftowe za swój produkt dostaną dużo mniej i mniejszymi kwotami zasilą też coraz trudniejszy budżet swojego państwa.

Ciekawe, że powodu spadku cen trzeba szukać po stronie USA, które obecnie mocno angażują się we wsparcie Ukrainy. Presję na ceny wywołał we wtorek gorętszy niż oczekiwano raport o inflacji w USA, który rozwiał nadzieje, że Fed może ograniczyć zacieśnianie polityki stóp w nadchodzących miesiącach. Inflacja wyniosła w sierpniu 8,3 proc. i choć to mniej niż 8,5 proc. w lipcu, to jednocześnie więcej niż prognozowali ekonomiści (8,1 proc.). Urzędnicy Fed mają się spotkać w przyszły wtorek i środę. Przewidywania rynku kontraktów terminowych na CME wskazują na podwyżkę głównej stopy o 0,75 pkt. proc. do 3-3,25 proc. (62 proc. wskazań), choć wcale niemała część rynku obstawia wzrost o aż 1 pkt. proc. do 3,25-3,50 proc. – Silny dolar amerykański i oczekiwanie na kolejną olbrzymią podwyżkę stóp przez Fed zaważyły ​​na nastrojach – powiedziała Reutersowi Tina Teng, analityk z CMC Markets.

Co mają stopy do cen ropy? Im wyższe, tym gorzej zareaguje gospodarka. Wyższe koszty finansowe firm w postaci odsetek od długu, a głównie nowego długu spowodują spowolnienie inwestycji, ograniczy wzrost wynagrodzeń, zatrudnienia. A to prowadzi do ograniczenia konsumpcji, w tym konsumpcji paliw. USA zużywają ich najwięcej na świecie – aż 20 proc. Zapasy ropy w USA wzrosły o około 6 milionów baryłek w tygodniu zakończonym 9 września, jak podają źródła rynkowe powołujące się w środę na dane American Petroleum Institute – podaje Reuters. To oznacza, że popyt słabnie lub przerób był za duży, co sprowadza się i tak do konkluzji, że import do USA prawdopodobnie zmaleje. Co więcej, drugi największy konsument paliw, a zarazem największy importer ropy, czyli Chiny (13 proc. konsumpcji paliw na świecie), też spowalniają. Ostre ograniczenia COVID-19 redukują popyt na paliwo.