Blada sesja na Wall Street
12 października indeksy główne w Stanach Zjednoczonych nie dawały zbyt wielu okazji, kiedy większość z nich zamknęła się w bliskich okolicach wcześniejszego otwarcia. Tego dnia inwestorzy skupili się na wypowiedziach przedstawicieli banków centralnych, w tym urzędników Fedu oraz prezes Europejskiego Banku Centralnego, Christine Lagarde. Główne rynki akcyjne w Stanach Zjednoczonych zamknęły się na niewielkich stratach podczas środowej sesji handlowej. Działo się tak głównie po publikacji odczytu z poprzedniego posiedzenia polityki pieniężnej Rezerwy Federalnej we wrześniu. Wśród innych dodatkowych, decydenci zauważyli, że stopy procentowe będą musiały pozostać na wysokim poziomie przez dłuższy czas, aby można było przywrócić stabilność cen, ale również dodali, że “ważne byłoby skalibrowanie tempa dalszego zacieśniania polityki“, biorąc pod uwagę “ryzyko znacznego negatywnego wpływu na perspektywy gospodarcze“.
Panowała również powszechna zgoda co do tego, że Fed zwolni tempo podwyżek stóp po grudniu, ponieważ istnieje mniej zagrożeń związanych z podejmowaniem zbyt wielu działań w porównaniu z przedwczesnym zakończeniem zacieśniania polityki. Wielu uczestników wskazywało, że właściwe byłoby utrzymanie stóp przez jakiś czas, gdy osiągną one wystarczająco restrykcyjny poziom, dopóki nie pojawią się przekonujące dowody na powrót inflacji do celu 2%. Pozostając w temacie przemów banków centralnych, prezes Europejskiego Banku Centralnego Christine Lagarde powiedziała również podczas wtorkowej wypowiedzi, że “Europa nie jest w recesji”, wbrew krytyce skierowanej przeciwko EBC i pomimo “wielu złych wiadomości”. Podkreśliła również, że banki centralne na całym świecie powinny “współpracować”, a nie “koordynować”, i że muszą zrozumieć, że istnieją efekty z ich współpracy. Zauważyła, że środki polityki fiskalnej powinny być ukierunkowane na pomoc najbardziej wrażliwym grupom społecznym. Wobec tego środowa sesja stała pod znakiem niewielkich zmian na rynku USA. Indeks Dow Jones Industrial Average spadł o 0,10% na zamknięciu a indeks technologiczny Nasdaq 100 zamknął się w okolicach zerowej zmiany względem otwarcia. Indeks S&P 500 zamknął się 0,33% niżej.
Biden oskarża OPEC o wspieranie Rosji
Po tym, jak w ostatnim tygodniu OPEC+ ogłosiła, że ogranicza wydobycie ropy naftowej, Waszyngton zareagował natychmiast, wzywając do wycofania decyzji. Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie jednak oponują. W ubiegłym tygodniu OPEC+ zdecydowała się na ograniczenie wydobycia o 2 miliony baryłek ropy naftowej dziennie z początkiem listopada. Decyzja zapadła pomimo presji ze strony Amerykanów. OPEC+ to Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową (OPEC), składająca się z 13 państw posiadających 80% światowych rezerw ropy, poszerzona o 10 producentów spoza organizacji, w tym Rosję. Są to głównie kraje Afryki i Bliskiego Wschodu. Największym wydobyciem w sierpniu 2022 r. mogła poszczycić się Arabia Saudyjska (10,9 milionów baryłek dziennie), Irak (4,5 miliona) oraz Zjednoczone Emiraty Arabskie (3,2 miliona). Rosja wydobywa dziennie ok. 10 milionów baryłek. W poprzednią środę w Wiedniu OPEC+ podjęła decyzję, która może ponownie doprowadzić do wzrostu cen na rynkach ropy naftowej.
Biały Dom natychmiast skomentował ten krok jako rozczarowujący i krótkowzroczny oraz wezwał do wycofania się z postanowień. Obiecano także podjęcie stosownych kroków dla zapewnienia, że ceny nie wzrosną i ograniczenia wpływu organizacji na kształtowanie się cen. Jednym z nich ma być uwolnienie z narodowej rezerwy 10 milionów baryłek ropy. OPEC+ argumentuje, że decyzja ma za zadanie uspokoić zmienność panującą na rynkach, a nie doprowadzić do wzrostu cen. Ograniczenie wydobycia wedle słów ministra Zjednoczonych Emiratów Arabskich Suhail al-Mazroui to decyzja techniczna, nie ekonomiczna. Podkreślił on, że organizacje nie jest i nie będzie wykorzystywany jako podmiot polityczny.
Ubiegłotygodniowa decyzja czołowych producentów ropy wywołała niemały gniew w Waszyngtonie. Administracja Joe Bidena ogłosiła, że ponownie przeanalizuje stosunki USA z Arabią Saudyjską. Sam prezydent przyznał, że konieczne jest uważne przyjrzenie się relacjom z Saudyjczykami. USA mają w tej sprawie konsultować się także ze swoimi zagranicznymi sojusznikami. Prezydent Biden w lipcu odbył podróż do Arabii Saudyjskiej, jednak nie zawarto podczas niej żadnych porozumień w sprawie wydobycia ropy. W czwartek prezydent USA usprawiedliwiał się jednak, że nie taki był cel tej wizyty. Waszyngton nie kryje się z oskarżaniem OPEC o wspieranie Rosji. Trzech członków Kongresu przygotowało projekt ustawy, która ma wycofać oddziały wojskowe oraz systemy ochrony przeciwrakietowej zarówno z Arabii Saudyjskiej, jak i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Argumentują to tym, że skoro te państwa jasno pokazują, że są przeciw Ameryce i jawnie wspierają Władimira Putina, powinny szukać pomocy właśnie u niego, a nie w USA.
Krytycy OPEC+ wskazują, że ograniczenie wydobycia w prosty sposób przełoży się na wzrost cen, a to z kolei przyniesie wzrost wpływów Rosji z tytułu sprzedaży ropy, tak bardzo potrzebnych jej do kontynuowania wojny w Ukrainie. Nieliczni wskazują jednak, że USA musi zachować dobre stosunki z Arabią czy Emiratami, nie tylko dla dostaw ropy, ale także ze względu na strategiczne działania militarne utrzymujące stabilność na Bliskim Wschodzie. Choć wiele krajów ograniczyło zakupy ropy z Rosji, ta nie przestaje jej eksportować. Ceny rosyjskiej ropy kształtują się poniżej cen rynkowych. Pod koniec sierpnia rosyjska Brent kosztowała ok. 20 USD za baryłkę mniej od cen globalnych. Około połowa rosyjskiego eksportu trafia obecnie do Chin oraz Indii, które nie przyłączyły się do sankcji przeciw Putinowi. Chiny obecnie importują więcej ropy z Rosji niż Arabii Saudyjskiej. Ograniczenie wydobycia ropy to sprawa, która dotyczy nie tylko Amerykanów, ale i całego świata. OPEC, dostarczając ok. 40% ropy na świecie, ma siłę swoimi decyzjami wpływać na ceny. Poprzez obniżanie wydobycia może stymulować ich wzrost. Do niedawna ceny ropy osiągały swoje rekordowe poziomy, sięgając ponad 120 dolarów za baryłkę. Ostatnio jednak spadały nawet poniżej 80 USD. Z końcem września jednak ponownie zaczęły rosnąć, czemu dodatkowo pomógł OPEC+ 5 października. Eksperci są podzieleni w sprawie prognoz co do dalszego kształtowania się cen. Część wskazuje, że wzrost mogą złagodzić obawy o dalsze zacieśnianie polityki pieniężnej przez FED, podczas gdy inni wróżą ponownie przekroczenie granicy 100 USD/baryłkę.