Inwestorzy wciąż boją się FED

Inflacja stała się głównym tematem ubiegłego tygodnia, podczas gdy piątkowa sesja handlowa idealnie podkreśliła sentyment panujący na Wall Street. Indeks Dow Jones odnotował ponad 400 pkt spadku, zaś technologiczny Nasdaq niewiele mniej – 340 punktów. Inwestorzy będą teraz czekać na kolejną dawkę informacji dot. inflacji w kraju. W ubiegłym tygodniu amerykańskie rynki nie radziły sobie najlepiej, a piątkowe, o wiele niższe zamknięcie jedynie przypieczętowało spadkowy akcent sesji. Główne indeksy na Wall Street zanotowały znaczne spadki, ponieważ inwestorzy nadal oceniali przyszłe posunięcia Rezerwy Federalnej w związku z wciąż gorącymi danymi o inflacji. Indeks Dow Jones na zamknięciu w piątek spadł o 1,34% co przełożyło się na ponad 400 punktów cofnięcia, a technologiczny indeks Nasdaq 100 cofnął aż o 3,10%. W jego przypadku było to ponad 340 punktów. Idąc dalej, indeks S&P 500 odnotował spadek liczący 2,37%.

Tego dnia sekretarz skarbu USA, Janet Yellen zapewniła, że gospodarka kraju pozostaje odporna pomimo spowolnienia wzrostu na świecie. Yellen podkreśliła podczas swojej wypowiedzi jednak, że obniżenie rekordowej inflacji pozostaje głównym priorytetem administracji Bidena. – Ostatnie dane o CPI pokazują, że jest jeszcze więcej pracy do wykonania – powiedziała Yellen dziennikarzom na konferencji prasowej MFW. Tymczasem prezes Fed Raphael Bostic podał, że nie ujawnił prawidłowo transakcji finansowych w ciągu ostatnich pięciu lat na czołowym stanowisku w banku, twierdząc, że źle zinterpretował politykę. Ponad 150 inwestycji Bostica zostało dokonanych w czasach ograniczonego handlu wokół posiedzeń polityki Rezerwy Federalnej. Ponadto posiadał on ponad 50 tys. dolarów w papierach skarbowych, czyli więcej niż górna dozwolona kwota. Fed rozpoczął niezależną kontrolę w tej sprawie.

 

Bedzie powtórka interwencji walutowej?

Japonia i inne kraje stojące w obliczu skutków gwałtownie rosnącego dolara amerykańskiego nie znalazły pocieszenia po zeszłotygodniowych spotkaniach globalnych urzędników finansowych (szczyt G7), bez większych oznak, że wspólna interwencja na wzór „Plaza Accord” z 1985 r. jest na horyzoncie. Indeks dolara konsoliduje na początku tygodnia w okolicach 20-letnich maksimów przy poziomie 113,00. Z silnym naciskiem ze strony Japonii, liderzy finansowi Grupy Siedmiu zaawansowanych gospodarek umieścili w specjalnym oświadczeniu zdanie, że będą ściśle monitorować „podwyższoną zmienność” na rynkach. Jednak ostrzeżenie, podobnie jak groźba japońskiego ministra finansów Shunichi Suzukiego, że nastąpi kolejna interwencja kupna jena, nie zapobiegły spadkowi waluty do świeżych 32-letnich minimów w stosunku do dolara pod koniec minionego tygodnia.

Chociaż Suzuki mógł znaleźć sojuszników narzekających na skutki agresywnej ścieżki podwyżek stóp procentowych amerykańskiego banku centralnego, przyznał, że nie trwają prace nad żadnym planem skoordynowanej interwencji. Sekretarz skarbu USA Janet Yellen wyjaśniła, że ​​Waszyngton nie ma apetytu na wspólne działania, mówiąc, że ogólna siła dolara była „naturalnym wynikiem różnego tempa zacieśniania polityki pieniężnej w Stanach Zjednoczonych i innych krajach”.  – Wielokrotnie mówiłam, że uważam, że wartość dolara jest w interesie Ameryki. I nadal tak uważam – powiedziała Yellen zapytana, czy rozważyłaby zawarcie umowy Plaza Accord 2.0.

W 1985 roku destabilizujący wzrost kursu dolara skłonił pięć krajów – Francję, Japonię, Wielką Brytanię, Stany Zjednoczone i ówczesne Niemcy Zachodnie – do zjednoczenia się, aby osłabić amerykańską walutę i pomóc zmniejszyć deficyt handlowy USA. Po transakcji, nazwanej Plaza Accord od słynnego nowojorskiego hotelu, w którym miało to miejsce, dolar stracił około 25% swojej wartości w ciągu następnych 12 miesięcy. Bez obecnego zainteresowania USA takim układem, inne kraje muszą znaleźć sposoby na złagodzenie bólu związanego z silnym dolarem, który zmusił niektóre gospodarki wschodzące do podniesienia stóp procentowych w celu obrony swoich walut nawet kosztem ochłodzenia wzrostu gospodarczego. W Japonii na rządzie spoczywa obowiązek poradzenia sobie z ponownym spadkiem kursu jena, spowodowanym po części rozbieżnością w polityce między determinacją Rezerwy Federalnej do podniesienia amerykańskich stóp procentowych a determinacją Banku Japonii, aby utrzymać bardzo niskie koszty kredytu. Na konferencji prasowej, na której Suzuki ostrzegł przed gwałtownymi spadkami jena, gubernator BOJ Haruhiko Kuroda ponownie wykluczył możliwość podwyżki stóp. Dolar wzrósł w piątek o około 1% do najwyższego od 32 lat poziomu 148,86 za jena, testując determinację władz w walce z nieubłaganym spadkiem japońskiej waluty.