Kończy się świat poetów, pisarzy i dziennikarzy?
Imponujące. Szokujące. To koniec zawodów opartych na tworzeniu tekstów. Tego rodzaju opinie towarzyszą uruchomionej przed kilkoma dniami technologicznej nowince – chatbotowi działającemu w oparciu sztuczną inteligencję. Stworzyła go kalifornijska organizacja non-profit OpenAI Inc. OpenAI Inc. to nonprofitowa odnoga założonej przez m.in. Elona Muska i Polaka Wojciecha Zarembę firmy OpenAI. W ostatnich dniach zrobiło się o niej wyjątkowo głośno za sprawą słynnego już chatbota.
Wypróbować nowinkę technologiczną może każdy i każda – wystarczy zalogować się na stronie chat.openai.com. Póki co językiem komunikacji z chatbotem jest angielski, ale jeśli poprosimy go, by napisał dla nas coś po polsku – zrobi to. Możemy zadawać mu pytania z wiedzy ogólnej, prosić o proste wyjaśnienie jakichś złożonych, naukowych zagadnień, albo… zlecić mu napisanie za nas eseju na zaliczenie zajęć. Oczywiście – rodzi to uzasadnione obawy, że studenci będą stosowali technologię do oszustw. Nie tylko jednak oni mają taką możliwość – chatbot jest w stanie wymyślić temat eseju, sam go napisać, a następnie ocenić.
Czyżby nauczyciele akademiccy nie byli już do niczego potrzebni? Nie tylko nauczyciele zresztą – sądząc po coraz szybszym tempie rozwoju technologii opartych o sztuczną inteligencję, możemy się spodziewać, że w niedługim czasie zastąpi ona: poetów, dziennikarki, publicystów, powieściopisarki, dramatopisarzy, specjalistki ds. public relations, social media masterów i wykonawczynie wielu innych zawodów.
Zamieszanie w sektorze informacyjnym i telewizyjnym
Ponad tysiąc pracowników zrzeszonych w związku zawodowym The New York Times Co. zobowiązało się do rozpoczęcia strajku, jeśli wydawca nie zgodzi się na “kompletną i sprawiedliwą umowę” do 8 grudnia. Takie oświadczenie związek wydał na Twitterze. Zgodnie z listem podpisanym przez 1036 osób NYT NewsGuild zabiega o płace, które “nadążają za inflacją”, a także o zachowanie i zwiększenie ubezpieczenia zdrowotnego i świadczeń emerytalnych obiecanych podczas zatrudnienia. “Przerwiemy pracę na 24 godziny w czwartek, 8 grudnia, jeśli do tego czasu nie osiągniemy pełnego i sprawiedliwego kontraktu” – napisano w liście. Rzecznik “The New York Times” powiedział: “Chociaż jesteśmy rozczarowani, że NewsGuild grozi strajkiem, jesteśmy gotowi zapewnić, iż The Times będzie nadal służył naszym czytelnikom bez zakłóceń”. Dodał, że obecna propozycja płacowa firmy oferuje “znaczące podwyżki”.W sierpniu prawie 300 dziennikarzy Thomson Reuters Corp. w Stanach Zjednoczonych, reprezentowanych przez organizację NewsGuild, również zorganizowało 24-godzinny strajk.
Dziennik “Kommiersant” poinformował, że 14 grudnia z Rosji zniknie telewizyjny Disney Channel. Zastąpi go rosyjski kanał dla dzieci – Sołntse. The Walt Disney Company już w marcu br., krótko po rosyjskiej agresji na Ukrainę, komunikował, że wstrzymuje wszelką działalność w tym kraju, w tym licencjonowanie treści i produktów, ale niektóre kanały potrzebują czasu ze względu na niuanse zawarte w umowach. Disney Channel po raz pierwszy uzyskał zgodę na nadawanie w Rosji w 2010 roku. Emitował programy, animacje i filmy firmowane przez The Walt Disney Company.
Australijskie prawo dające rządowi uprawnienia do zmuszania gigantów internetowych – Meta Platforms i Google – do negocjowania umów z mediami w sprawie zapłaty za dostarczane treści, w dużej mierze zadziałało. Wymaga jednak rozszerzenia na inne platformy – wynika z rządowego raportu. Australia była prekursorem w zakresie wprowadzania przepisów nakazujących koncernom technologicznym płacenie wydawcom za wykorzystywanie ich materiałów. Od momentu ustanowienia przepisów w marcu 2021 roku firmy technologiczne podpisały ponad 30 umów z mediami. Przynajmniej niektóre z tych umów umożliwiły firmom informacyjnym zatrudnienie dodatkowych dziennikarzy i dokonanie innych inwestycji wspierających ich działalność. Raport zauważa, że w prawie brakuje “formalnego mechanizmu rozszerzenia Kodeksu na inne platformy” i zaleca wprowadzenie takich rozwiązań.
Koncern Google za pośrednictwem YouTube ogłosił przyznanie 13,2 mln dol. grantu na uruchomienie International Fact Checking Network (Globalnego Funduszu Sprawdzania Faktów) w ramach organizacji non profit Poynter Institute. Z tej inicjatywy ma skorzystać sieć 135 organizacji (z 65 krajów) weryfikujących fakty. Fundusz powstanie w 2023 roku. Jego działalność ma zmniejszyć szkody czynione przez dezinformację na całym świecie. Zweryfikowane przez uczestników projektu wiadomości będą się pojawiać m.in. w wyszukiwarce Google.
Twitter wycofał się z procedur służących zwalczaniu dezinformacji związanej z pandemią Covid-19. Na początku pandemii koronawirusa w 2020 roku Twitter wprowadził m.in. etykiety i komunikaty ostrzegawcze przy spornych wpisach dotyczących pandemii. Teraz z nich rezygnuje. Informację podała telewizja CNN. Decyzja ta wiąże się z obawami Elona Muska o zdolność zespołu Twittera do zwalczania dezinformacji po tym, jak zwolnił około połowy pracowników, także tych zaangażowanych w moderację treści.
Irlandzki komisarz ds. ochrony danych (DPC) postanowił ukarać Facebooka grzywną w wysokości 265 mln euro za naruszenie ogólnego rozporządzenia o ochronie danych (RODO) poprzez umożliwienie zbierania wrażliwych danych użytkowników w okresie od maja 2018 r. do września 2019 r. Ta kara jest czwartą grzywną dla platformy należącej do firmy macierzystej Facebooka – Mety. Choć może się to wydawać znaczną sumą, nie jest to największa kwota, jaką firma musiała zapłacić w historii RODO. Jak pokazuje wykres statista.com, wątpliwy tytuł firmy ukaranej najwyższą grzywną przypadł Amazonowi, kolejnemu członkowi GAFAM, czyli wielkiej czwórki. W lipcu 2021 r. luksemburski organ nadzoru danych nałożył na europejski oddział firmy technologicznej grzywnę w wysokości około 774 mln USD w cenach bieżących za „nieprzestrzeganie ogólnych zasad przetwarzania danych” zgodnie z RODO. Czwarte miejsce na liście najwyższych kar zajmuje WhatsApp, a za nim plasują się Google, Facebook i szwedzka firma modowa H&M. Ramy regulacyjne RODO mają na celu zapewnienie użytkownikom większej kontroli nad ich danymi.