1012-usa-mapsOkazuje się, że absolutnie nikt nie jest w stanie określić liczby osób, aktualnie przebywających na terenie USA. Wynika to z faktu, że Stany Zjednoczone nadal są dalekie od przyjęcia systemu rejestrującego przyjezdnych opuszczających Amerykę. A bez niego nie ma mowy o zniesieniu wiz dla Polaków, czyli koło się zamyka. W tym miejscu pojawia się pytanie zasadnicze: ile tak naprawdę osób zamieszkuje w USA? Poza rejestrowanymi obywatelami może wszak być 100, 500 tysięcy, a może nawet milion albo i więcej tych, którzy w różnoraki sposób dostali się do Stanów Zjednoczonych i po prostu – nikomu nic nie mówiąc – się osiedlili.

Program US-Exit ma rejestrować wszystkie osoby, które opuszczają teren USA. W ten sposób Waszyngton chce kontrolować, czy osoby, które do Stanów przyjechały nie przedłużyły sobie nielegalnie swojego pobytu. Bez tego systemu nie ma mowy o zniesieniu wiz dla Polaków. Bo ustawa łagodzącą przepisy wizowe jako podstawowy warunek stawia istnienie tego systemu.

„The New York Times” twierdzi, że USA ciągle jest dalekie od zbudowania tego systemu i w tej chwili nie jest w stanie określić, ile osób rzeczywiście zostaje w Ameryce nielegalnie. A to problem ważny nie tylko ze względu na nielegalnych pracowników, ale i terrorystów, którzy wykorzystują tą lukę by przeniknąć do amerykańskiego społeczeństwa. W ten sposób do Stanów przedostał się chociażby Hosam Maher Husein Smadi, 19-letni Jordańczyk, który wjechał do USA na wizie turystycznej i został nielegalnie, a potem został zatrzymany za planowanie zamachu terrorystycznego na biurowiec w Dallas.

– Tylko w ubiegłym roku 2,9 mln przyjezdnych na takich samych wizach jak Smadi wjechało na teren USA i nigdy oficjalnie się nie wyrejestrowało (taki obowiązek istnieje przy opuszczaniu Stanów – red.). Władze podejrzewają, że kilkaset tysięcy z nich przedłużyło nielegalnie swój pobyt w USA – czytamy w „The New York Times”. Według nieoficjalnych informacji, co najmniej kilka tysięcy z tych nielegalnych to Polacy. W rzeczywistości jest to liczba mocno zaniżona – raczej powinna wynosić co najmniej kilkadziesiąt tysięcy osób.

Gazeta przypomina, że przeprowadzano już kilka pilotażowych programów rejestrujących wyjazdy, ale żaden z nich nie zdał egzaminu. – A zły program mógłby zakorkować przejścia graniczne, zakłócić życie miast przygranicznych i przeładować urzędy imigracyjne informacjami, których nikt nie umiałby wykorzystać – podkreśla „The New York Times”. Budowa takiego systemu jest jednak – według dziennikarzy – możliwa. Przypominają oni, że podobny system, ale w mniejszej skali, skutecznie monitoruje przyjeżdżających do USA studentów.

KWO tvp.info, LP meritum.us