pawelek-nowe2Zima

Jadą sanie drewniane

zimnym wiatrem rzeźbione

Jadą sanie w nieznane

z drzewa świerkowego zrobione

Sosnowymi gałązkami wysłane

jarzębiną i deszczem przybrane

Jadą sanie zmrożone

śnieżnobiałe konie

melodią dzwoneczków zaprzężone

Unoszą się nad ziemią

gwiazdy sypią się spod płóz

Na Zimowy Bal jadą

Śnieżna Dama i Surowy Mróz

Ona w sukni z białego puchu

owinięta szalem z polarnej zorzy

Oczy ma zimne, smutnie błękitne

a włosy ostre jak tysiące noży

Policzki blade, usta zmarznięte

na ramionach pochmurne futerko

stratusy na niebie rozpięte

On w kożuchu niedźwiedzim

z brunatnego włosia

Z twarzą o groźnych rysach

z głosem ryczącego łosia

Swym oddechem zamraża

wodę w lustra przeistacza

W nich nad surową urodą

Śnieżna Dama rozpacza

Grad z nieba leci

wodne klejnoty, zmrożone łzy

Kołdra śniegu pokrywa świat

paraliżuje błękit

szron na szybach maluje sny

Świetliste konie przewodzą saniami

Niepojęta siła podkutej błyskawicy

W huragan zaklęte

w szum wiatru zasłuchane

w śpiew szalonego woźnicy

On swoje szpony

w śnieżne grzywy ma wpięte

Jadą sanie w nieznane

Zima na równikowej kolejce

Świat uśpiła swym jadem

Szkwał uderza w lejce

Życie podąża jej śladem

kulig ze zmrożonym sercem

gdzie przeznaczenie

jest nieznajomym miejscem

Kołomir, nieustający wóz

Na Zimowy Bal jadą

Śnieżna Dama i Surowy Mróz

PAWEŁ JAĆKIEWICZ

Kraków/Naperville