Więzienie albo zmiana praktyk – taką alternatywę dostała Brytyjka, sądzona za naruszanie spokoju sąsiadów. 48-latka, której zbliżenia intymne z mężem były zbyt głośne, więzienia uniknie – dopóki będzie przestrzegać ciszy nocnej.
Sprawa trafiła do sądu po tym, jak sąsiedzi wyczerpali inne metody. Przez lata dopominali się o przestrzeganie ciszy nocnej – bez skutku. Para, która rozpoczynała zbliżenia koło północy, nie kryła się ze swoim emocjami. Okrzyki rozkoszy przerywały nawet najbardziej twardy sen.
Antyspołeczna postawa małżeństwa trafiła pod lupę sądu. Caroline Cartwright dostała wyrok ośmiu miesięcy więzienia w zawieszeniu na rok, jeśli wróci do głośnych praktyk.
Oskarżona wykazała skruchę tłumacząc, że nawet zmieniła porę uprawiania miłości na poranną.
Sąd już wcześniej zakazywał jej niepokojenia sąsiadów. Na poprzednim przesłuchaniu kobieta przyznała jednak, że złamała zakaz niemal natychmiast.
Brytyjka uprawiając seks ze swoim partnerem generowała hałas na poziomie 47 decybeli. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) już 30 decybeli utrudnia życie i sen.
Pojawia się w tym miejscu pytanie, kto mierzył głośność łóżkowego zadowolenia pozwanej przez sąsiadów Brytyjki? Chyba zawistne sąsiadki, którym raczej na pewno nie dane jest odczuwanie tak dużej przyjemności w intymnych zbliżeniach z partnerami. No bo komuż innemu mogłoby to przeszkadzać?
guardian.co.uk, news.com.au, tvp.info, meritum.us