0601-kaczynski-bildTak oczekiwane przez polskie społeczeństwo upublicznienie zapisów z czarnych skrzynek z prezydenckiego samolotu, który 10 kwietnia rozbił się na smoleńskim lotnisku, w rzeczywistości niewiele wniosło w kwestii wyjaśnienia przyczyn mającego miejsce wypadku. Poza odczuciem dramaturgii ostatnich chwil, mających miejsce w kokpicie tu 154 M, nie dowiedzieliśmy się, kto lub co doprowadziło do tragedii.

Na stronach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji opublikowano stenogramy z katastrofy polskiego samolotu Tu-154 pod Smoleńskiem. Wynika z nich, że na minutę przed katastrofą Tu-154M system TAWS po raz pierwszy sygnalizował “TERRAIN AHEAD”; załoga podała, że jest 100 m nad ziemią. Kontroler lotu z wieży lotniska w Smoleńsku dał komendę “Horyzont”, gdy samolot był 40 m nad ziemią, 10 sek. przed upadkiem.

Słowa To będzie… makabra będzie. Nic nie będzie widać oraz Nie, no ziemię widać… coś tam widać… może nie będzie tragedii odnotowuje stenogram rozmów w kokpicie samolotu Tu 154 M na około 40 minut przed tragedią.

W tej chwili, w tych warunkach, które są obecnie, nie damy rady usiąść – mówił dowódca załogi Arkadiusz Protasiuk do dyrektora z MSZ Mariusza Kazany na ok. kwadrans przed katastrofą w Smoleńsku – wynika ze stenogramów rozmów w kabinie TU-154.

Dowódca załogi mjr Protasiuk dodał, że spróbujemy podejść, zrobimy jedno zejście, ale prawdopodobnie nic z tego nie będzie. – No to mamy problem – takie słowa Kazany odnotowuje stenogram.

Po ok. czterech minutach rozmów na inne tematy, w stenogramie znajduje się zdanie Kazany: Na razie nie ma decyzji prezydenta, co dalej robić oraz inna jego niezrozumiała wypowiedź.

– Warunków do lądowania nie ma – mówił do załogi prezydenckiego samolotu na ponad kwadrans przed katastrofą kontroler ruchu lotniczego w Smoleńsku.

Dowódca samolotu prezydenckiego odpowiedział – Dziękuję, jeśli można to spróbujemy podejścia, ale jeśli nie będzie pogody, to odejdziemy na drugi krąg.

Załoga JAK-a 40, który wylądował wcześniej w Smoleńsku, informowała pilotów prezydenckiego samolotu, że są bardzo trudne warunki do lądowania – wynika z opublikowanych we wtorek stenogramów z zapisem rozmów utrwalonych na rejestratorze pokładowym.

– No witamy ciebie serdecznie. Wiesz co ogólnie rzecz biorąc, to p…a tutaj jest. Widać jakieś 400 metrów około i na nasz gust podstawy są poniżej 50 metrów, grubo. Ta rozmowa miała miejsace o godz. 8.25.

Potem drugi pilot zapytał załogę JAK-a, czy już wylądowała. – No, nam się udało tak w ostatniej chwili wylądować. No, natomiast powiem szczerze, że możecie spróbować, jak najbardziej. Dwa APM-y (reflektory systemu lądowania) są, bramkę zrobili, także możecie spróbować, ale… jeżeli wam się nie uda za drugim razem, to proponuję wam lecieć na przykład do Moskwy, albo gdzieś – mówił członek załogi JAK-a.

Załoga Tu-154 o 8.27 ponownie rozmawiała z załogą JAK-a 40. Drugi pilot prezydenckiego samolotu pytał: Jak grube są chmury. Usłyszał w odpowiedzi, że około 400-500 metrów. Z tego co pamiętam na 500 metrach jeszcze byliśmy nad chmurami – opdowiedział członek załogi JAK-a. Jak dodał, APM-y są oddalone od progu pasa jakieś 200 metrów.

Następnie dowódca Tu-154 poprosił drugiego pilota o to, by zapytać kolegów z JAK-a, czy Rosjanie już przylecieli. – Ił dwa razy odchodził i chyba gdzieś odlecieli – mówił jeden z pilotów JAK-a.

Na minutę przed katastrofą zarejestrowano ostrzeżenie systemu TAWS. Automatyczny głos powiedział: „TERRAIN AHEAD” (ziemia przed tobą). 9 sekund wcześniej załoga komunikowała, że jest 400 metrów nad ziemią. Ostrzeżenie TAWS powtórzyło się po 25 sekundach i jeszcze raz, po kolejnych 10 sekundach. Piloci informowali, że są 200 i 100 metrów nad ziemią.

O godz. 8.40 i 42 sekundy TAWS podawał kilkakrotnie: „PULL UP” (do góry). Załoga meldowała, że jest 90 metrów nad ziemią. Gdy byli jeszcze 10 metrów niżej, osoba oznaczona jako drugi pilot powiedziała odchodzimy.

O 8.40 i 53 sekundy załoga podawała, że jest na wysokości 50 metrów od ziemi. To wówczas kontroler wieży powiedział: Horyzont 101, który jest nakazem zakończenia procedury zniżania. Powtórzył to jeszcze raz trzy sekundy później.

O godz. 8:40 i 59 sekund stenogram odnotowuje „Odgłos zderzenia z drzewami”, na co reakcją jest okrzyk: K…a mać! drugiego pilota.

Potem słychać komendę z wieży kontrolnej: Odejście na drugi krąg!

Ostatnim zapisem stenogramu jest krzyk nierozpoznanej osoby w kabinie K……aaaa…!

Transkrypcję zapisu czarnej skrzynki przywiózł we wtorek późnym wieczorem szef MSWiA Jerzy Miller, który równocześnie przewodniczy polskiej komisji wyjaśniającej okoliczności katastrofy. We wtorek po południu zapoznała się z nimi Rada Bezpieczeństwa Narodowego.

Według opisu zeskanowanego dokumentu, jest to transkrypcja zapisu rejestratora dźwięku „MARS-BM”.

40-stronicowy dokument zawiera rozpisane w tabelach: czas, treść zdania po rosyjsku i polsku oraz oznaczenie, kto wypowiada dane słowa. Część zdań jest wypowiadanych w języku angielskim, niektóre fragmenty są opisane jako niezrozumiałe.

Stenogramy zawierają treść rozmów załogi samolotu Tu-154 między 8:02 a 8:41 czasu polskiego.

– Zapis zawiera to, co już wiedzieliśmy. Nie ma niczego, co zmieniałoby dotychczasową wiedzę – powiedział po opublikowaniu stenogramów rozmów załogi Tu-154, płk Tomasz Pietrzak, były dowódca 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego i instruktor na Tu-154, obecnie pilot cywilny. – Opublikowany stenogram rozmów z kabiny pilotów Tu-154 nie wyjaśnia, dlaczego załoga zeszła poniżej wysokości decyzji, trzeba czekać na ustalenia komisji – powiedział płk Pietrzak. – Widać, że założenie było prawidłowe, załoga miała się zniżać do 100 metrów, było alternatywne lotnisko. Nadal nie wiadomo, dlaczego zniżali się dalej – zaznaczył.

Ekspert do spraw lotnictwa Piotr Łukasiewicz uważa, że jest jeszcze za wcześnie, aby wyciągać wnioski z ujawnionych zapisów czarnych skrzynek prezydenckiego samolotu. W rozmowie z TVP Info ekspert powiedział, że do tego trzeba między innymi szczegółowych parametrów lotu, zapisanych na drugiej czarnej skrzynce. Zdaniem eksperta, strona polska mogłaby zbadać zgodność ujawnionych materiałów z zawartością polskich czarnych skrzynek. Pułkownik Łukasiewicz nie wie jednak czy Polska ma deszyfratory tych danych.

PAP, tvp.info, LP meritum.us