Zwykli obywatele często kierując się emocjami wypowiadają obraźliwe opinie i rzucają niesłuszne oskarżenia. Potem to odwołują, bagatelizując powstały problem. Im to się z reguły wybacza, jednak gdy na coś takiego pozwala sobie przedstawiciel najwyższych władz dochodzi do skandalu. A w tym konkretnym przypadku – o wymiarze międzynarodowym. Mianowicie rzecznik polskiego rządu Paweł Graś puścił w świat informację niczym z Radia Erewań. Wprawdzie zdarzenie miało miejsce, jakkolwiek absolutnie nie zgadzają się szczegóły. No, a diabeł zwykle tkwi w szczegółach.
Stąd też nastąpił dyplomatyczny zgrzyt. Pytanie tylko, czy o kolosalnym nieporozumieniu Warszawa i Moskwa szybko zapomną, bo wpadka Grasia była ogromna. Właśnie przeprosił rosyjskich antyterrorystów z OMON-u. Mówił, że na miejscu smoleńskiej katastrofy okradli zmarłego Andrzeja Przewoźnika.
– Błąd się wziął stąd, że byłem przekonany, że jedyną formacją, która operowała wtedy na lotnisku był OMON, okazało się, że tych formacji było kilka, stąd ta nieścisłość – tłumaczył w poniedziałek Graś.
MSW Rosji już w niedzielę kategorycznie zaprzeczyło, by smoleńscy milicjanci ograbili ciało Przewoźnika. MSW FR określiło te doniesienia jako “bluźniercze” i “cyniczne”.
Graś mówił w poniedziałek, że strona rosyjska poinformowała ABW, że w związku z kradzieżą, czy podjęciem środków pieniężnych z karty pana ministra Przewoźnika, zatrzymano czterech żołnierzy.
– Tutaj nieścisłość, sprostowanie tego, co powiedziałem wczoraj, rzeczywiście nie chodziło tutaj o funkcjonariuszy OMON-u, którzy również pracują przy zabezpieczeniu tego terenu, a funkcjonariuszy czy żołnierzy jednej z innych formacji, które również operowały na miejscu katastrofy – powiedział rzecznik.
Wcześniej w poniedziałek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prokurator Monika Lewandowska poinformowała, że z karty kredytowej należącej do Andrzeja Przewoźnika w dniach 10 – 12 kwietnia dokonano 11 wypłat.
Już w niedzielę ABW podała, że w sprawie kradzieży kart kredytowych Rosjanie zatrzymali czterech żołnierzy jednostek zabezpieczających miejsce katastrofy polskiego samolotu pod Smoleńskiem.
PAP, LP meritum.us
Przy okazji tej afery Graś dał pokaz wyjątkowej arogancji. Mianowicie radio RM FM dzień wcześniej podało, że to zwykli żołnierze a nie osoby z rosyjskich służb specjalnych zachowali się niczym cmentarne hieny. Podczas rozmowy z reporterem tej stacji radiowej rzecznik rządu w absolutnie niedopuszczalnej formie zlekceważył jakiekolwiek sugestie związane ze sprawą, w końcu bezpardonowo przerywając rozmowę telefoniczną. Pokazał tym samym swoją prawdziwą twarz. Bezczelność polskich decydentów jest wciąż porażająca. Jak widać, ciągle czują się niczym osoby wyniesione ponad wszystko i wszystkich. Jeżeli jednak ich skrajnie nieodpowiedzialne postępowanie jest w sumie bezkarne to i czym się mają przejmować. Oni mają w rękach władzę więc wolno im wszystko. Obyczaje niczym z bananowych republik. Jednak gdy ktoś publicznie nazwie Polskę dzikim krajem wrze od Tatr po Bałtyk. A czyż brak kultury w wymianie sprzecznych poglądów nie świadczy o tejże obyczajowej dzikości? Więcej samokrytycyzmu i zwykłej pokory przydałoby się co poniektórym w ukochanej ojczyźnie.
Leszek Pieśniakiewicz
meritum.us