528284W imię pamięci o swoim bracie Jarosław Kaczyński powinien powrócić do zmodernizowanej koncepcji IV RP – pisze prawnik i publicysta Jerzy Szczęsny na łamach “Rzeczpospolitej”.

Jak powszechnie wiadomo, ludzie dzielą się na optymistów i pesymistów. Dziś optymiści odtrąbili pogrzeb IV RP (Sadurski, Wroński, Wołek), pesymiści natomiast mają w tym względzie niejakie wątpliwości, a najuczciwsi z nich mizdrzą się do nowego prezydenta, aby „dorżnął zarazę i ostatecznie zerwał z IV RP” (Żakowski). Kto ma rację? Odpowiedź wymaga kilku przypomnień.

Nomenklaturowy kapitalizm z początków lat 90. zrodził kleptokrację, a afera Rywina była spektakularnym dowodem na degenerację państwa i polityki. Afera nie rozwinęła się należycie i nie pogrążyła ważniejszych od Rywina przestępców, gdyż jej bohater przyjął, że obowiązuje go omerta, a prokuratorzy III RP okazali się chłopcami na posyłki. Jednakże kwintesencją degeneracji państwa i polityki była inna drobna sprawa. Otóż dużo wcześniej urzędujący minister sprawiedliwości przepisał swoje mieszkanie na córkę i jako bezdomny wyłudził od państwa służbowe mieszkanie, które następnie wykupił za bezcen. Po ujawnieniu sprawy przez prasę nic się nie stało. Po prostu przyschła i rozeszła się się po kościach.

Rzecz w tym, że tej podobnych, drobnych aferek były w historii III RP tysiące, jeśli nie dziesiątki tysięcy. One właśnie stworzyły klimat, w którym nośne stało się hasło IV RP. Nośne i groźne, jeśli hipoteza o dziesiątkach tysięcy jest trafna. Groźne również dla samego projektu IV RP, gdyż jej zajadłymi przeciwnikami stali się od razu wszyscy o niezbyt czystych rękach.

(…)

Sędziwy mistrz Jerzy Hoffman, reżyser, którego zasługi w krzewieniu polskości obrazem filmowym są nie do przecenienia, kręci obecnie film o Bitwie Warszawskiej 1920 roku. Bitwie, w wyniku której Europa może się dziś cieszyć wolnością i dobrobytem. Bo, gdyby wówczas – kiedy w Bawarii i Berlinie już była zainstalowana komunistyczna agentura – Polacy przegrali, to pradziadowie Zapatero w Hiszpanii zaczęliby trochę wcześniej wieszać księży ku uciesze potomków Robespierre’a, którzy niedługo później nie chcieli umierać nie tylko za Gdańsk, ale przede wszystkim za Paryż. Wówczas Europę po Morze Śródziemne łatwo zalałoby nowożytne bolszewickie barbarzyństwo. Prawdopodobnie na długi, jeśli nie po wieczny czas.

(…)

„Sprawiedliwość nie zatriumfowała. Nie ma co się dziwić, że szaleje korupcja i rośnie przestępczość, skoro miliony ludzi otrzymały lekcję: moralność nie popłaca” – stwierdziła na tych łamach wnikliwa obserwatorka III RP Anne Applebaum (notabene żona obecnego szefa MSZ, który bezskutecznie usiłował „dorżnąć watahę” IV RP).

W przyszłej IV RP odrzucona zostanie tzw. postpolityka, w jej wyniku bowiem powstała jakaś Postpolska, kraj, w którym istnieją – jak za PRL, tylko trochę inaczej – ci „jaśni” i ci „ciemni”, równi i równiejsi, a o tym, kto jest kim, decydują samozwańcze i dawno już zwietrzałe autorytety. Kraj, w którym zupełnie na poważnie odbyła się niedawno debata, czy funkcjonariusze SB mogą mieć emerytury wyższe od nauczycieli. Kraj, w którym nic nie hańbi.

(…)

Jerzy Szczęsny

Autor jest prawnikiem. W latach 1963 – 1968 był seminarzystą profesorów Jerzego Wróblewskiego i Aleksandra Kamińskiego, a w latach 1978 – 1980 studentem Andrzeja Wajdy

“Rzeczpospolita”

aby przeczytać całość kliknij tutaj