Dzisiejsza informacja o sytuacji na rynku pracy miała znacznie większe konsekwencje polityczne niż ekonomiczne czy finansowe. Te konsekwencje rozciągnęły się poza wybieralnymi politykami na członków Federal Reserve oraz Administracji Rządowej.
Po uwzględnieniu pracowników cenzusu (spisu powszechnego) i zrewidowanych wyników z czerwca (-152.000) kreacja nowych miejsc pracy nie wygląda zbyt imponująco. Lekki wzrost w sektorze prywatnym został skompensowany spadkiem zatrudnienia na poziomie stanowych i lokalnych zarządów. Potwierdzając ogólny marazm, tygodniowa liczba podań o zasiłek dla bezrobotnych wzrosła do 479.000 (najwięcej od czterech miesięcy).
Ogólnie gospodarka wykazuje lekki trend wzrostu: bliźniacze raporty ISM za lipiec, produkcja przemysłowa i serwis wzrosły odpowiednio do 55,5 i 54,3. Problem jest w domu: personalne dochody i wydatki pozostały na niezmiennym od czerwca niskim poziomie.
W takich samych warunkach i przy tym tempie gospodarka może błądzić w nieskończoność. Ale nie wszystko jest takie same. Treasury (Ministerstwo Finansów) wpompowuje w gospodarkę $125 miliardów miesięcznie co daje około $1,5 biliona rocznie. Możemy kontynuować tę transfuzję przez pewien nieokreślony czas, ale nikt nie wie jak długo. Zanim zegar zapalnika przestanie tykać, wzrost ekonomiczny musi osiągnąć zdrowy poziom podnosząc wpływy z podatków, co pozwoliłoby na wstrzymanie stymulacyjnych wydatków i podniesienie stóp podatkowych.
Administracja rządowa i Federal Reserve dowodzą, że wszystko co jest potrzebne to cierpliwość. Będziemy mozolić się przez długi okres czasu przy nieznacznym poziomie wzrostu, ale robimy wszystko prawidłowo i dojdziemy do odpowiedniego (wysokiego) poziomu zanim finansowy alarm zacznie dzwonić. Pozostało jeszcze paru poważnych, uczciwych ludzi podzielających to zdanie. Wyraźnie widoczne zwolnienie od maja tego roku może okazać się tymczasowym, nawet przeciągając się w okolice końca roku 2011 bez widocznych znamion prawdziwego „double-dip” powrotu recesji.
Gra zmienia się z ekonomiczno/finansowej na polityczną, kiedy załamuje się wiara ludzi – prawdziwych ekonomicznych aktorów. Mozolenie się jest w porządku, jeżeli widać jakieś rezultaty, ale już tak nie jest gdy ich nie widać. Polityczne ubarwianie sytuacji jest normalne, lecz sytuacja nie jest normalna. Wysiłki Administracji, prowadzące do marginalizowania tego stanu rzeczy są absurdalne, a nawet nieprzyzwoite.
Na następnym poziomie ekonomii politycznej, kto ma być odpowiedzialny i co robić? Teraz po trzech latach bezprecedensowej kabały gospodarczej, po zaaplikowaniu każdego remedium wymyślonego w ciągu 80 lat od Wielkiej Depresji – wszystko co mogliśmy mieć, powinniśmy mieć, wszystko użyte w latach 30. Bailouts (dofinansowanie banków i niektórych gałęzi przemysłowych), stymulus finansowy, quantitative easing (drukowanie pieniędzy) – spróbowano prawie wszystkiego.
Ten interwencjonizm powiększa rzesze sceptyków po prawej stronie. Tea Party wręcz oskarża za takie postępowanie, jako główny powód kłopotów. Lewica twierdzi, że zrobiono tego samego za mało. Centrum straciło zaufanie przez niespełnianie obietnic, i nie widać nikogo przy sterze.
Ben Bernanke, bohater okresu post-Lehman, który miał pod kontrolą ten maraton finansowy dopóki nie pojawili się Obamanauci, powiedział w tym tygodniu: – W sektorze gospodarstw domowych wzrost zarobków oraz poprawiające się warunki kredytowe powinny spowodować wzrost zakupów (wydatków). Jak dotąd nie widać dowodów tej prognozy; jest to dalsza część nieświadomego nonsensu, w którym Federal Reserve był uwięziony przez 18 miesięcy pre-Lehman.
Dosyć wysokiej klasy ekonomistka Christina Romer, przedstawiła dzisiaj rezygnację ze stanowiska przewodniczącej Rady Doradców Ekonomicznych Białego Domu. Nikt z “insajderów”, zadowolony czy też nie, nie puszcza pary, natomiast każdy z zewnątrz preferowałby odejście samego Cara Ekonomicznego Larry Summersa wraz z mówiącym dużo, a robiącym niewiele pacanem Timmy Geithnerem. Sam el Presidente „O” jest po uszy zanurzony w swojej własnej lewicowej agendzie, która zresztą była „przerabiana” i odrzucona przez społeczeństwo 40 lat temu.
Jak na razie opozycja nie ma nic do zaoferowania, poza „go-to-hell” na zmianę z redukcją rządu.
Na szczęście elektorat nie stracił sensu samozachowawczego. Po utracie wiary w obiecanki, zaczyna budzić się dobry sens polityczny. Istnieje pewne niebezpieczeństwo ciągot do ekstremizmu, ale na szczęście nie jest to „american way”.
Nie bardzo wyobrażam sobie co będzie od teraz do listopadowych wyborów, i później, która partia, jacy ludzie „dorosną do okazji”. Jedno jest pewne, każdy polityk i ustawodawca będzie czuł na sobie piorunujące spojrzenie: „Zawiodłeś nas”, „Nie wykonałeś swoich obowiązków”, „Nie zwracałeś uwagi na realia”, „Potrzebujemy doskonałości a ty zawiodłeś”.
PRICES @ 4:00 PM, Sierpień 6, 2010
10 yr note: 105.24 +23/32 2.82% -8 bp
5 yr note: 101.05 +9/32 1.51% -6 bp
2 Yr note: 100.07 +2/32 0.50% -4 bp
30 yr bond: 106.18 +34/32 3.99% -6 bp
Libor Rates: 1 mo 0.293%; 3 mo 0.411%; 6 mo 0.633%; 1 yr 1.003%
30 yr FNMA 4.0 Aug: 102.23 +8/32 (.25 bp) (+1/32 (.03 bp) frm 9:30)
15 yr FNMA 3.5 Aug: 103.03 +8/32 (.25 bp) (+4/32 (.12 bp) frm 9:30)
30 yr GNMA 4.0 Aug: 103.11 +7/32 (.22 bp) (+2/32 (.06 bp) frm 9:30)
15 yr GNMA 3.5 Aug: 103.19 +7/32 (.22 bp) (+3/32 (.09 bp) frm 9:30)
Dollar/Yen: 85.35 -0.47 yen
Dollar/Euro: $1.3286 +$0.0104
Gold Aug: $1207.50 +$8.20
Crude Oil Sept: $80.83 -$1.18
Goldman-Sachs
Commodity Index: 534.14 -8.43
DJIA: 10,653.64 -21.34
NASDAQ: 2288.44 -4.62
S&P 500: 1121.60 -4.21
Opracował: Zbyszek Karaś
meritum.us