W ostatni tydzień lata świat polityczno-ekonomiczny w dalszym ciągu zamrożony w pozycji pozornego ożywienia z końca wiosny…
Oznaki ożywienia gospodarczego zatrzymane w czerwcu, ekonomia US na granicy zwalenia się w korkociąg, opcje dla europejskiego zadłużenia, waluty i wymiany handlowej z Chinami zawężają się, ale jeszcze nie zamykają.
Za niespełna sześć tygodni będziemy mieli wybory, ale nie widać nowych liderów.
Sierpniowy poziom sprzedaży wzrósł o ledwo 0.4%, produkcja przemysłowa też minimalnie o 0.3%, za to lipcowy wynik zrewidowany w dół o 0.4%. Poziom wykorzystania powierzchni produkcyjnej miał się poprawić do 75% z aktualnego 74,8%, a tu spadł do 74,6% (80% jest granicą zdrowia gospodarki). Liczba podań o zasiłki dla bezrobotnych spadła co prawda z 500.000 tygodniowo, ale zatrzymała się na niezmiennym od zeszłego roku poziomie 450.000. Dzisiejszy indeks zaufania konsumentów – z Uniwersytetu w Michigan – zamiast wzrosnąć z 68,9 do przewidywanego 70, zjechał do 66,6, czyli najniższego poziomu od 13 miesięcy.
Dzieci z lat 50., wychowane na westernach, praktykowały specjalne zmarszczenie brwi potrzebne do wyartykułowania kowbojskiej frazy: „It’s quiet out there… too quiet” (Jest tam cicho… za cicho).
Cóż, zatem trochę historii.
Nadchodzące listopadowe wybory nałożyły na nas wszystkich konieczność znalezienia odpowiedzi na parę pytań: Co się z nami stało, co powinniśmy zrobić i czego oczekiwać, a w ogóle, to kim jesteśmy? Odpowiedź Demokratów to większy rząd i więcej przepisów, Republikanów – do diabła z rządem, im mniejszy tym lepiej, Partia Herbaciana (Tea Party) widzi przyszłość w zresetowaniu całego systemu.
Wszystkie trzy odwołują się do amerykańskiego mitu: przyjmij nasze idee, zdław innych, a my doprowadzimy Amerykę z powrotem do dobrobytu i dominacji nad światem.
Amerykański cud ekonomiczny był w toku jeszcze przed przerwą na Civil War, i przyćmił inne światowe potęgi długo przed rokiem 1900, wtedy był to tryumf fantastycznych zasobów bogactw naturalnych, dopływu i ruchliwości siły roboczej, jasnych zasad prawa i protekcji przez dwa oceany. Od tego czasu wzrost do szczytu, henn, ponad Cesarstwo Rzymskie, zawdzięczamy ekonomicznym konkurentom, którzy – każdy z nich – rozerwali się na strzępy dwukrotnie w pierwszej połowie Bloody Twentieth (Krwawych Lat Dwudziestych).
Po I wojnie światowej Ameryka miała w swoich skarbcach 75% całości światowego złota, i czeki dłużne od wszystkich europejskich konkurentów na miliardy więcej w złocie. Nawet zduszone przez Wielką Depresję, amerykańskie bogactwo było tak wielkie w 1941 roku, że pozwoliło na sfinansowanie II wojny światowej, bez dodrukowania pieniędzy i przy zachowaniu stałych cen – co było bezprecedensowe w porównaniu z jakimkolwiek zwycięzcą w jakiejkolwiek większej wojnie przedtem i od tej pory do dziś. Po zakończeniu II wojny światowej, Ameryka nie miała konkurentów: Europa, Rosja, Chiny i Japonia w dymiących ruinach, reszta świata praktycznie załamana ekonomicznie.
Olbrzymie dobro, jakie po tym Ameryka zrobiła, z bezinteresownością niespotykaną w poprzednich imperiach, pomagając odbudować światową gospodarkę, potwierdziło sens amerykańskiego tryumfu, nie mitu ale prawdziwego tryumfu.
To było dawno, dawno temu. Poczynając od 1945 roku Ameryka przelała złoto i wszechmocne dolary w deficyt handlowy, który pozwolił odbudować światową gospodarkę. W 1963 r. zaczęliśmy zapożyczać się u siebie i u świata, tak że w 1971 r. trzeba było zatrzymać przepływ złota.
Nie ma możliwości zidentyfikowania momentu, a nawet dekady, kiedy imperium przestało pożyczać dla biznesu a zaczęło pożyczać dla podtrzymania standardu życia, standardu nie umotywowanego produktywnym wysiłkiem. W perspektywie czasu przekroczyliśmy ten próg gdzieś pomiędzy 1970 a 1990. Punkty zwrotne to: „jobless recovery” po recesji z 1991; „jobless escape” z recesji 2001 tylko przez wykreowanie bańki w mieszkalnictwie (tak, tak w części było to zamierzone); ucieczka od obecnej recesji – tylko jeszcze nie wiadomo na jakich warunkach.
Gdzieś tam w tym procesie zapomnieliśmy o potrzebie konkurencji i o potrzebie życia na poziomie na jaki nas stać. W dalszym ciągu posiadamy przewagę możliwości wykonawczych, transparencji i możliwości przechwycenia okazji, ale dobra naturalne nadużyte przez konsumpcję oraz oceany zapchane transportem wiozącym import nie są w stanie zabezpieczyć wysokiego stylu życia w dobie globalnego handlu elektronicznego.
Wydaje się, że Amerykanie wyprzedzają myślowo wszystkie trzy partie, że są w pełni świadomi, że 30-letnia era „free lunch”(darmochy) jest zakończona. Trzeba mieć nadzieję, że te nadchodzące wybory, pełne zaskoczeń w kolejnych prawyborach, przyniosą rezultaty lepsze niż to wygląda w tej chwili. Oczywiście istnieje ryzyko: dekadencka odmowa (tak jak wszystkie poprzednie imperia) zawinięcia rękawów, stawienia czoła rzeczywistości i adaptacji.
Trochę liczb:
Oprocentowania pożyczek hipotecznych prawie bez zmiany od ostatniego tygodnia, poniedziałek i wtorek spora poprawa, ale później straciły grunt. Obligacje rządowe radziły sobie trochę lepiej – cena 10-letniej noty wzrosła o 15/32 (.46 bp). Dow Jones Industrial Average + 142, NASDAQ +74, S&P 500 +16, Złoto do góry $29,00 na uncji, ropa naftowa spadek
$2,93 na baryłce, Dolar prawie neutralny.
Ceny @ 4:00 PM 17 wrzesienia 2010
10 yr note: 98.30 +4/32 2.75% -1 BP
5 yr note: 99.02 +3/32 1.45% -1 BP
2 Yr note: 99.26 unch 0.47% unch
30 yr bond: 99.26 unch 0.47% unch
Libor Rates: 1 mo 0.257%; 3 mo 0.291%; 6 mo 0.473%; 1 yr 0.793%
30 yr FNMA 4.0 Oct: 102.07 -7/32 (.22 bp) (-10/32 (.31 bp) frm 9:30)
15 yr FNMA 3.5 Oct: 102.20 -6/32 (.18 bp) (-6/32 (.18 bp) frm 9:30)
30 yr GNMA 4.0 Oct: 102.23 -7/32 (.22 bp) (-9/32 (.28 bp) frm 9:30)
15 yr GNMA 3.5 Oct: 103.03 -4/32 (.12 bp) (-5/32 (.15 bp) frm 9:30)
Dollar/Yen: 85.75 -0.02 yen
Dollar/Euro: $1.3042 -$0.0003
PLZŁ/Dollar: 3.0330 +0.0100
Gold Dec: $1275.70 +$1.90
Crude Oil Oct: $73.62 -$0.95
DJIA: 10,607.93 +13.10
Zbyszek Karaś
meritum.us