… patriotyzm inaczej
Przeszłość jest najważniejsza, lecz na pewno nie w polityce, ta stawia ją na ostatnim miejscu. Do historii powraca się często pod warunkiem, że była dla danego rządu czy państwa korzystna. Mamy przykre doświadczenia z sąsiadami ze wschodu i zachodu, niemal z każdej strony. Tylko nie wiem dlaczego zapominamy Niemcom, a innym pamiętamy. Wróg jest zawsze wrogiem, choć religia mówi, by przebaczać, ale jakby nie wspomina o żadnych wyjątkach. Trudno zrozumieć, co tak naprawdę niepodległość znaczy. Ciągłe najazdy, zabory nie pozwalały Polakom się skupić i przemyśleć słowa, jakim jest – wolność.
Nasze położenie geopolityczne często stawia nasz kraj w trudnej sytuacji, by nie rzec beznadziejnej. Nasi żołnierze bili się na frontach całego świata za wolność waszą i naszą, powstaje zatem pytanie, za którą bardziej. Często nasi rządzący wtykają nos tam, gdzie nie są proszeni, a choćby nawet, to po co? Ostatnie sojusze pokazały jak łatwowierne są nadwiślańskie władze, a może to się im po prostu opłaca! Wojna Iracka i Afgańska postawiła nasz kraj pod wielkim znakiem zapytania, jak również przysporzyła wielu nowych wrogów. Ofiary tych bojów, to oddzielny temat, który boleć nigdy nie przestanie. Wojny praktycznie o nic i co gorsze z góry przegrane. Byliśmy zdradzani wiele razy, ale z uporem maniaka pchamy się w wielką politykę, zapominając, że to nie my dyktujemy światowy porządek, a raczej nieporządek! Myślę, że zbyt wiele uwagi poświęcamy sprawom historycznym, a tak mało bieżącym. Wspominamy wielkich patriotów i to dobrze, ale zapominamy o teraźniejszości, która zawiodła nas w maliny. Zbyt wcześnie (za światową propagandą) uwierzyliśmy w rozpad Związku Radzieckiego i nowy ład w Europie. Niepotrzebnie przybliżyliśmy się do zachodu, który nigdy nie uważał nas za prawdziwego partnera, nie mówiąc już o przyjaźni. Wszyscy nas bronią, ale kiedy zajdzie (nie daj Boże) taka potrzeba, zawsze zostajemy sami. Lubimy być chłopcem do bicia. Nikt na świecie nie bierze nas na poważne, czego dowodem jest postawienie Polski na równi z Rumunią i Bułgarią (choćby w sprawie wiz). W nagrodę za liczne boje w czasie ostatniej wojny staliśmy się sługusami i niewolnikami wielu bogatszych państw. Jako najemnicy i lokaje pracujemy na całym świecie za marne grosze, popychani i wyśmiewani. Niewolnicy XXI wieku, zamiatający kąty bogaczom, nawet karmieni szczurami. Czy to jest niepodległość? Czy tak miała wyglądać ta wolność wasza i nasza, za którą oddało młode życie tylu ludzi? Czyż ta powstańcza i wojenna krew nie popłynęła na marne? Czy o takiej Polsce marzyli tamci młodzi? Jakże wiele pytań trzeba zadać, by zanalizować historyczne czyny.
Dlaczego ciągle śpiewamy ”Ojczyznę wolną pobłogosław Panie”.
Czy „wolną” możemy nazywać Ojczyznę ograbioną i zniewoloną?
To jedynie nowe hasła, które niczym nie są poparte. Znowu dajemy się ponieść propagandzie, przecież tak naprawdę nigdy nie byliśmy do końca suwerenni. Jeśli ktoś myśli, że Unia Europejska chce dla nas dobra, to jest w wielkim błędzie.
Nie jestem historykiem, ale od dawna interesuję się zawiłościami świata i doskonale wiem, co w trawie piszczy.
Organizujemy różne imprezy przypominające ludzi honoru, ale jakoś sami z tym honorem mamy olbrzymie kłopoty. Wspominamy wielkich patriotów, po czym nazajutrz biegniemy zaśpiewać, powiedzieć wierszyk i wręczyć kwiaty przebywającemu chwilowo w Chicago premierowi Pawlakowi. Czy tak ma wyglądać patriotyzm? Czy to aby nie jest jedyny powód do zaistnienia na planszy patriotycznej? Przyssaliśmy się do Cudu nad Wisłą, a zapominamy, że największym cudem jest teraźniejszość. Wczoraj jeszcze była Polska, a dzisiaj jej nie ma, sprzedana, oddana bez boju. Czy to nie większy cud od tamtego, który miał miejsce 90 lat temu? Gdybyśmy bardziej zwracali uwagę na współczesność, pilnowali naszej gospodarki na pewno by do tego nie doszło. Kiedyś wojsko miało do dyspozycji konie i szable, dzisiaj pozostała garstka żołnierzy, którymi można dokonać szturmu na małą wioskę i rozgonić zabawę. Wojsko nie jest „na to” by bronić własnych granic, lecz interesów możnych tego świata.
Zbyt wiele czasu poświęcamy na sceniczne boje, na historyczne śpiewanie.
Z trudem potrafimy przeczytać (zniszczoną czasem) jakąś odezwę marszałka do narodu. Należy przypominać historię młodym, my ją zbyt dobrze znamy i potrafimy ocenić jej wartość i znaczenie. Ale jakoś młodzi nie uczestniczą w akademiach patriotycznych, może są dość wymagający i prezentowany poziom im nie odpowiada. Nic dziwnego, w każdym roku to samo; ci sami „artyści” i ten sam program. Zagubiliśmy się i pozostaliśmy w klimacie wczesnopowojennym, kiedy to w remizach strażackich wystawiano podobne sztuki. Manifestacja wolności dzisiaj ma zupełnie inny wymiar, inne tło i inny kierunek. Już dość mieliśmy wojen i bohaterów, napisano o nich wiele wierszy i pieśni – myślę, że nasze są zbędne. Może piszmy wiersze nowym herosom XXI wieku. Im teraz należą się pieśni i honory. To do ich piersi pasowane są „Orły Białe” i inne wysokie odznaczenia. Na wszystko trzeba zasłużyć, prostym staje się odgrzebanie historycznych czynów, wszak na czele rządu stoją doskonali „odkrywcy i historycy”.
Kto zaśpiewa pieśń o Polakach żyjących w nędzy we własnym kraju, kto nakarmi ich dzieci. To dzięki wyżej wspomnianym premierom rodacy znaleźli się w takim, a nie innym położeniu. Podobni im wpędzili nasz naród w biedę, a kraj w ogromne zadłużenie. Czy nie ma w tym również naszej winy, czy nie przyczyniamy się pośrednio do upadku Polski nagradzając zdrajców kwiatami?
Pomyliły się nam pojęcia i kraje, pomylili się dobrzy ludzie ze złymi.
Sięgamy do historii tylko po to, by zapomnieć o haniebnych naszych czynach, o ewidentnych pomyłkach i błędach, które przyczyniają się do zniewolenia.
Żaden dotychczasowy rząd nie zmienił polskiej sytuacji, a jeśli już, to na gorsze. Wszystkie pierestrojki i zmiany były zaplanowane przez globalistów. Zimne wojny przekształciły się w gorące, a ludzie zostali bez pracy i środków do życia.
Taki cel mają wszystkie wojny i tego nie może podważyć żaden odkrywca i historyk.
Dlaczego tak bardzo boimy się prawdy i krzyku własnego sumienia?
Historia nie wnosi nic nowego, zawsze lubi się powtarzać i zrobi to za tysiąc lat. Nigdy nie odnotowano w dziejach świata idealnego przywódcy: jeśli dzisiaj zrobił coś dobrego, jutro wyrównał to złym czynem. Byłoby zupełnie inaczej, gdyby nie układy, na które z reguły wszyscy od wieków przystają, wszak z nimi wiążą olbrzymie zyski. Nie oznacza to jednak, że można w jakiś sposób znaleźć usprawiedliwienie na sprzedaż Polski i światową nędzę. Za to odpowiedzialne są kolejne rządy mające na wszystko idealne rozwiązania. Nieudolność jest gorsza jak wszelka niewiedza. Są na świecie patrioci, ale na pewno nie ci, którzy o sobie tak mówią. Przed ich każdą nazwą należy dodać – pseudo- i wówczas wszystko zmieni postać rzeczy.
Śpiewajmy tym, co na to zasłużyli, ale wytykajmy palcami przy każdej okazji tych, co nas hańbią. Kto prawdziwie kocha Ojczyznę nie popiera błaznów i nie robi sam z siebie błazna. Wiem, że cyrk komunistyczny nadal ma otwartą arenę, błaznów nowych wciąż przybywa, ale program pozostał ten sam. Nauka udowodniła, że człowiek potrafi się zmieniać nawet kilka razy w swoim życiu, problem jednak w tym, iż ciągle na gorsze.
Trudno zdefiniować dzisiejszy patriotyzm, a jeszcze trudniej niepodległość.
7 listopada 2010
Władysław Panasiuk