0203-zakaz-paleniaRadni największych amerykańskich aglomeracji w nadgorliwości przechodzą samych siebie, zatwierdzając zakazy ocierające się o komedię absurdu. Do Los Angeles i Chicago dołączył Nowy Jork wprowadzając w życie paranoiczne obostrzenia. Pewnie i dlatego, iż mniej więcej od dekady jakakolwiek forma walki z nikotynowym dymem zyskuje niemal powszechny poklask. Wyznaczając z kolei kary finansowe za łamanie coraz to nowych dymkowych obostrzeń kasy miejskie nieco pęcznieją, a wszechobecne deficyty chociaż w mikroskopijnej skali maleją. I nikt, nie wyłączając samych palaczy, nie zastanawia się nad absurdalnością zakazów. Jak choćby palenia papierosów w parkach miejskich i na plażach. Przecież średnio inteligentny koń jest w stanie wydedukować, iż w otwartej przestrzeni dymek z papierosa nie jest w stanie zagrozić nikomu i niczemu! Ani – poza samym palącym – innemu osobnikowi, ani też przyrodzie! Tylko któż by logicznie podchodził do zagadnienia? Niepaląca większość bije brawo, nie zastanawiając się, że tego typu restrykcje ukierunkowane są przede wszystkim na poklask z ich strony. Nie mając absolutnie żadnego racjonalnego uzasadnienia. A radni zamiast zająć się faktyczną naprawą publicznych finansów wyszukują sobie tematy zastępcze, hasła “wentyle” tuszujące ich niekompetencję i nieudolność. Krok po kroku coraz bardziej ograniczając wolność osobistą obywateli, powolutku zmierzając w stronę totalitaryzmu. Najzabawniejsze – albo i najsmutniejsze – że dzieje się to przy społecznej akceptacji większości. Inna sprawa, że odnotowujemy jakieś podwójne zaprzeczenie. Wszak zyski ze sprzedaży papierosów stanowią największe dochody kas miejskich, a prawa palaczy ograniczane są w coraz większej skali. Absurdalnej zresztą…

Leszek Pieśniakiewicz

meritum.us

Radni Nowego Jorku uchwalili wprowadzenie zakazu palenia w miejskich parkach i na plażach. Zacznie obowiązywać za trzy miesiące.

To najważniejsze rozszerzenie prawa antynikotynowego, od kiedy w 2003 roku wszedł w życie zakaz palenia w barach i restauracjach – pisze “New York Times”.

Za przyjęciem zakazu, który obejmuje m.in. 1700 parków, 22 km plaż publicznych, place, w tym Times Square, i deptaki opowiedziało się w środę 36 członków rady miejskiej, a przeciw było 12.

Burmistrz Michael Bloomberg ogłosił, że podpisze uchwałę, która wejdzie w życie trzy miesiące później.

– Tego lata nowojorczycy, odwiedzający parki i plaże, (…) będą mogli oddychać jeszcze czystszym powietrzem i przebywać na plażach, które nie będą pełne niedopałków – powiedział Bloomberg po głosowaniu.

Przeciwnicy wprowadzenia zakazu utrzymują, że narusza on wolność jednostki. – Wprowadzając ograniczenia tego typu, idziemy w kierunku społeczeństwa totalitarnego – powiedział radny Robert Jackson, który opisał siebie jako maratończyka i osobę niepalącą.

Radna Gale Brewer, jedna ze zwolenniczek zakazu, ma nadzieję, że będzie on egzekwowany przez samych mieszkańców, którzy będą przypominać osobom palącym na plażach i w parkach, że jest to niezgodne z prawem.

Karę w wysokości 50 dolarów będą mogli nakładać pracownicy miejskiego departamentu parków (City Parks Department).

Podobne zakazy obowiązują także m.in. w parkach w Los Angeles i parkach z placami zabaw w Chicago.

Władze Nowego Jorku popierają działania na rzecz poprawy zdrowia mieszkańców miasta, wprowadzając m.in. wymóg umieszczania w menu restauracji sieciowych informacji na temat ilości kalorii zawartych w jedzeniu. Burmistrz Bloomberg prowadził także kampanię w sprawie zmniejszenia zawartości soli w żywności.

Tylko patrzeć, jak władze nakażą społeczeństwu pić kawę bezkofeinową, diet pepsi i alkohol bez procentów. Bo papierosy to tylko początek nakazowej perswazji co dla obywatela jest dobre, a co złe…

LP meritum.us, PAP