Będący w małżeńskim związku kongresmen Chris Lee szukał rozrywek o podłożu seksualnym poprzez internet. Doszło jednak do zdemaskowania polityka, podszywającego się pod przeciętnego miłośnika “skoku w bok”, czego skutkiem niby seksafera w Kongresie i zrezygnowanie z mandatu. Niby, bo i purytańska Ameryka uwielbia tego typu incydenty napiętnować mocnymi słowami. Absolutnie nie biorąc “rozpustnego” kongresmena w obronę, wszak ocena czynów postaci ze świecznika jest nieco inna niż takich samych postępków autorstwa przeciętnego Smitha, warto się zastanowić, w jak wielkim stopniu okrojony zostałby polski parlament, gdyby w kraju nad Wisłą stosowano w praktyce podobne standardy? No, a już prawdziwy seksoholik, jakim jest premier Włoch Silvio Berlusconi mógłby przy analogicznych normach w Italii być jedynie cieciem w parlamencie włoskim…
Republikański kongresman z Nowego Jorku ustąpił ze stanowiska, kiedy ujawniono, że umawiał się z kobietami, chociaż jest żonaty.
Chris Lee odpowiedział na ogłoszenie towarzysko-matrymonialne zamieszczone przez jedną z kobiet na popularnym portalu internetowym Craigslist, w rubryce “Women seeking men” (Kobiety poszukujące mężczyzn).
Jak poinformowała ona w ogłoszeniu, szukała mężczyzny “zabezpieczonego materialnie”, który “nie wygląda jak ropucha”. Tego samego dnia otrzymała odpowiedź od mężczyzny, który przedstawił się jako “Christopher Lee, 39-letni rozwodnik i lobbysta, w bardzo dobrej formie fizycznej”.
W kolejnym e-mailu Lee przysłał swoje zdjęcia, m.in. jedno, na którym zaprezentował się bez koszuli. Poszukiwaczka partnera sprawdziła jednak w internecie, że kongresman skłamał co do swojej profesji, wieku i stanu cywilnego. Następnie skontaktowała się z portalem Gawker, publikującym plotki o osobach publicznych i celebrytach, który ujawnił sprawę w mediach.
Biuro Lee próbowało najpierw zaprzeczać i sugerować, że hakerzy włamali się do jego poczty elektronicznej. Wkrótce jednak kongresman przekazał oświadczenie, w którym przeprosił za swe zachowanie i oznajmił, że rezygnuje z mandatu.
“Żałuję krzywdy, jaką moje działania wyrządziły mojej rodzinie, mojemu personelowi i moim wyborcom. Głęboko i szczerze przepraszam ich wszystkich” – napisał w oświadczeniu.
Lee zasiadał w Izbie Reprezentantów dopiero drugą dwuletnią kadencję, ale uchodził za obiecującego ustawodawcę.
LP meritum.us, PAP