Miałeś lecieć w piątek wieczorem liniami United – musiałeś odłożyć podróż lub zmienić przewoźnika. Z powodu technicznej awarii największe amerykańskie podniebne konsorcjum wstrzymało loty. Sytuacja trwała do zlikwidowania usterki w systemie informatycznym United Airlines. Spanikowani podróżni próbowali indywidualnie kontaktować się z liniami, ale bez rezultatu. Dopiero po pięciu godzinach sytuacja wróciła do normy.
W sobotę około 1 w nocy czasu chicagowskiego United Airlines oficjalnie poinformowały (na Twitterze) o usunięciu awarii centralnego komputera i tym samym wznowieniu lotów. W sumie paraliż trwał 5 godzin. Rzesze pasażerów koczowały na lotniskach w największych aglomeracjach Ameryki, w tym na O’Hare w Chicago.
Był to pierwszy tak wielki nieplanowany całościowy przestój największego przewoźnika powietrznego Stanów Zjednoczonych. Doświadczyliśmy przy okazji, jak nieprzewidywalne mogą być skutki informatycznej awarii. Komputerowe dobrodziejstwo naszych czasów nie jest jednak chyba do końca tak okiełzane, jakby mogło się wydawać. Złośliwość rzeczy martwych w tym wypadku spowodowała pięć nerwowych godzin i można tylko mieć nadzieję, że w przyszłości podobne awarie nie zainspirują jakiegoś totalnego chaosu. Wszak maksymalne uzależnienie człowieka od techniki nie zawsze i do końca musi być dla nas korzystne. Piątkowo-sobotni paraliż United Airlines jest tegoż dobitnym przykładem i oby jakiś podobny incydent szybko – a najlepiej wcale – się nie powtórzył.
Leszek Pieśniakiewicz
meritum.us