Do odwiedzenia tego muzeum skłoniły mnie anonse prasowe, że tu eksponowany jest najstarszy żywy organizm świata, a mianowice bakteria licząca sobie 250 milionów lat. Coś niebywałego!!! Istotnie, w muzeum na ekranie telewizyjnym można zobaczyć owe bakterie w ciągłym ruchu, a w gablocie za szkłem znajdują się szalki Pertry’ego z owymi bakteriami. Te bakterie znaleziono w krystalicznej soli, obecnie trwają dalsze badania naukowe.

Muzeum jest bardzo specyficzne. Pokazano tu miasto Chicago, jako perłę otoczoną preriami. W zasadzie eksponuje się tu przyrodę: florę i faunę, ale też pokazuje się miasto położone przy ogromnym jeziorze Michigan, także system kanałów, ujęcia wodne, Illinois River. W sposób nader obrazowy demonstrowane są zależności człowieka od systemu wodnego. Są tu śluzy i mosty zwodzone, nenufary i trzciny wodne, system kanałów. To wszystko można dotknąć i obrazowo zobaczyć jak to działa, część ekspozycji nawet skomputeryzowano. Pokazano Illinois River, która to z maleńkiej rzeczki na prerii zmieniła się w nowoczesny trakt wodny. Nota bene, bieg owej rzeki zawrócono w 1900 roku, przedtem wpływała do jeziora Michigan niosąc tam wszelkie brudy, skierowano zatem jej bieg do Mississippi River.

Pokazano bardzo wizualnie ekologię Midwestu w ciągu ostatnich 150 lat. Gdy przybyli tu osadnicy w połowie XIX wieku, otaczało ich morze wysokiej prerii, tu i ówdzie rosły zagajniki dębowe. Ale wykarczowano prawie wszystko, zakładając farmy i miasta. W muzeum szumi zielona preria, w powietrzu jastrzębie, w trawach buszują bizony, polują szakale, słychać śpiewy ptaków, w rzekach pływają bobry. Zwiedzającym zdaje się, że pachną kwiaty prerii. Plansze i eksponaty bardzo plastycznie eksponują to wszystko. Słychać ryki jeleni i bizonów, nawoływania ptaków, szum wiatru. Także  kwitnąca preria w pełnym rozkwicie. Coś niesamowitego. Pokazano jak żyje preria, jak odrasta, jaki wpływ na prerię miał coroczny pożar. Są tu strumyki i bobry, skunksy i szopy, dzikie gołębie w dębowych zagajnikach.

Pokazano brzeg jeziora Michigan, jak wyglądał przed 150 laty. Otóż były to piaszczyste wydmy, porośnięte roślinnością wydmową, buszowało ptactwo wodne… mewy i kaczki, także orły. Drapieżnych ptaków było kiedyś dużo, ale pestycydy stosowane w rolnictwie, mocno przetrzebiły populację. W muzeum prezentowane jest obrazowo współdziałanie ekosystemów, sawanny, lasów, prerii i ich wzajemne interakcje.

Urzekły mnie mokradła pełne kwiecia. Mokre tereny były kiedyś bardzo powszechne w całym Illinois. Miasto Chicago położone jest przecież na mokradłach. Trzeba było nie lada wysiłku, by osuszyć te tereny.

Muzeum Natury to żywa placówka i miejsce badań naukowych. Jest jedno pomieszczenie pełne motyli, przepięknych, kolorowych, ogromnych. Gdy wejdziesz tam, tysiące motyli fruwa nad tobą. Dookoła tropikalne kolorowe kwiaty, niesamowity urok, nie wspomnę już o zapachach.

Namiastkę żywej prerii można też  zobaczyć na zewnątrz, przy muzeum. Kwitną tu najpiękniejsze okazy prerii Illinois, niesamowite kolory kwiatów i ziół. A wszystko to wyziera z zielonych traw. Spacerującym wydaje się przez chwilę, że są gdzieś w Forest Preserves czy na prerii, a nie w 8-milionowej metropolii.
Takie szczególne to miejsce.

W Muzeum Natury można zobaczyć tak wiele, poznać wzajemne współzależności człowieka i przyrody, tu można się zrelaksować i poznać bliżej stan Illinois – The Prairie State (stan prerii). Tak bowiem nazywany jest stan Illinois.

Janusz Kopeć

Nature Museum
2430 North Cannon Drive
Chicago, IL 60614