Sprawa drobnego złodziejaszka z miasteczka na trasie Warszawa – Białystok jest niczym żywcem wyjęta z komedii obyczajowej. Ot, zakosił w sklepie monopolowym zgrzewkę piwa, został nakryty na gorącym uczynku i skończyło się na awanturze. Problem jednak ma drugie, o wiele głębsze dno. W Polsce mianowicie drobne kradzieże są praktycznie traktowane bezkarnie, stąd i patalogia się rozpowszechnia. Służby porządkowe lekceważą naganne czyny złodziejskie, jeśli dotyczą np. małych kradzieży w sklepach. Tym samym zachęcając do tego typu z pozoru niegroźnych występków, które spotykając przyzwolenie społeczne stają się plagą, zjawiskiem zgoła normalnym. A walczący ze złodziejskim precedensem na własną rękę właściciele sklepów i sklepików mogą przez to napytać sobie samym kłopotów. Jak choćby niejaki Eugeniusz Kaczyński z Zambrowa, który kradzieże w swoim sklepie upublicznia na miejskim telebimie. Okazuje się, iż jest to bezprawne, a jego prywatna wojna ze złodziejami alkoholu może zakończyć się poważnymi dla niego konsekwencjami.
Eugeniusz Kaczyński – właściciel sklepu z Zambrowa od lat walczy z kradzieżami. Najpierw tych, którzy nie zapłacili za towar, zamykał w klatce, w której czekali oni na przyjazd policji. Teraz ma jednak nową metodę – wykorzystuje nagrania ze sklepowych kamer i zamieszcza je na telebimie w centrum miasta. I tak ostatnio mieszkańcy Zambrowa mogli zobaczyć, jak jakiś mężczyzna kradnie ze sklepu pana Kaczyńskiego zgrzewkę piwa.
Właściciel sklepu przyznaje, że zamykanie złodziei w klatce było skuteczne, ale dziesięć lat temu. – Dziś jest mało aktualny, większość się do niego przyzwyczaiła do tego widoku, więc teraz trzeba coś innego robić, bo ci młodzi złodzieje na to nie reagują – mówi Kaczyński.
A zatem nowe czasy – nowe metody. Tym razem właściciel supermarketu z Zambrowa postanowił ujawnić szerokiej publiczności nagranie z monitoringu ze sklepu. Na telebimie w centrum miasta obok reklam wyświetla film, na którym widać jak mężczyzna kradnie zgrzewkę piwa.
Kaczyński mówi, że w jego sklepie są 23 kamery. 3 z nich zarejestrowały kradzież. Jednak zanim obsługa zorientowała się, mężczyzna wyniósł ze sklepu piwo. Złodziej zdążył uciec. Jednak już kilka dni później skrót nagranej akcji mogło go oglądać całe miasto.
– Właściciel tego telebimu balansuje na granicy prawa – przyznaje prawnik Karol Pilecki. I tłumaczy: “To ma mieć charakter prewencyjny – nie kradnij bo upublicznimy twój wizerunek”.
Ale problemy może mieć także właściciel sklepu. Jak przyznaje prawnik, osoba, która wynosi piwo ze sklepu, może pozwać właściciela telebimu i oskarżyć go o naruszenie swoich dóbr osobistych. Kaczyński mówi jednak, że nie boi się tego. – Jestem na to przygotowany. Jak taki złodziej nie boi się kraść, to nie boi się też stanąć przed sądem, a to też jakaś metoda wychowawcza – dodaje.
I przekonuje, że ma to być nauczką dla tych, którzy kradną: – Oni dziś kradną drobiazgi, jutro staną się przestępcami, to narybek na przestępców – podkreśla Kaczyński.
Ale to nie pan Eugeniusz jest od wymierzania kary – sprawa trafiła do sądu.
Prawnik Karol Pilecki przyznaje, że trudno jest wydawać wyrok w takiej sprawie i stwierdzić czy pan Eugeniusz powinien postępować w ten sposób. Przyznaje jednak, że “bez wątpienia my, jako obywatele nie powinniśmy dokonywać samosądów”.
LP meritum.us, tvn24.pl