Lee w Zatoce Meksykańskiej, Katia nad Atlantykiem. Jako że mamy szczyt sezonu tropikalnych burz i huraganów zagrożenie groźnymi atakami południowo-wschodnich i czasami północno-wschodnich terenów Stanów Zjednoczonych nie maleje. Nowy Orlean bez poważniejszych strat przeżył dzisiejszą nawałnicę, Floryda i Wschodnie Wybrzeże z niepokojem oczekują nadejścia Katii.

Do Nowego Orleanu dzisiaj dotarł Lee, jak nazwano burzę tropikalną o sile poniżej 100 km na godzinę. Wprawdzie to nie huragan, stanowiący dużo większe zagrożenie, jakkolwiek w Luizjanie nadejścia żywiołu oczekiwało się z niepokojem. 6 lat temu huragan Katrina dokumentnie zdewastował Nowy Orlean, miasto odbudowano z gruzów, a teraz miał miejsce naturalny test, czy dokonano należytych zabezpieczeń, by nie doszło do powtórki dramatu.

Burza tropikalna ma znacznie mniejszą siłę niż huragan choćby 1. stopnia, biorąc jednak pod uwagę, iż ta wyjątkowo urokliwa metropolia leży częściowo poniżej poziomu morza zagrożenie wcale nie było małe. Wały ochronne jednak powstrzymały wezbrane silnym wiatrem morskie fale, doszło jedynie do niewielkich podtopień na przedmieściach Nowego Orleanu.

Aby jednak nie było zbyt radośnie, teraz oczekuje się ataku Katii – huraganu 2. stopnia. Na razie znajduje się na otwartym Atlantyku, ale do 48 godzin może dotrzeć do wybrzeży Florydy. Wiatr towarzyszący nadchodzącemu nad ląd żywiołowi ma na razie siłę niewiele ponad 120 km na godzinę, może jednak ulec wzmocnieniu, a to już by niezbyt ciekawie wróżyło. Teoretycznie zagrożone jest całe Wschodnie Wybrzeże oraz Bermudy.

eLPe meritum.us