Ekscentrycy rodzą się pod wszystkimi szerokościami geograficznymi, stąd i zdarzenia z niekonwencjonalnym zachowaniem wszelkiej maści “oryginałów” mają miejsce wszędzie, wprowadzając w zdumienie opinię publiczną. Niezmiernie rzadko jednak się zdarza, aby dokumentnie nieobliczalne zachowanie było udziałem osób darzonych zaufaniem, odpowiedzialnych, wielokrotnie sprawdzanych a’propos zrównoważenia psychicznego, jak choćby piloci samolotowi. We Włocławku miała miejsce scenka wyjęta wprost z najlepszych komedii, na szczęście z banalnym finałem, chociaż zachowanie pilota faktycznie było zdumiewające. Mianowicie lecący “wilgą” doświadczony pilot, gdy zorientował się, iż nie starczy mu paliwa na dotarcie do lotniska wylądował na osiedlu mieszkaniowym. Po czym wziął i najzwyczajniej na świecie sobie poszedł. Na butach do swojego domu zresztą. Pozostawiając na osiedlowym placu samolot, nikogo o tym nie powiadamiając. Okazało się, iż szokująco niefrasobliwy pilot nie był wcale “pod wpływem”, ani też w żaden logiczny sposób nie potrafił wytłumaczyć swojego zachowania. Z kolei policjanci zajmujący się porzuconym samolotem nie mogli zrozumieć, jak doszło do całego zdarzenia. Odpowiedź zdaje się być jednak dziecinna prosta: skoro “wilga” nie była własnością pilota a aeroklubu to i ten ostatni powinien się martwić gdzie zawieruszył się samolot i zająć się odzyskaniem maszyny. Pan pilot do tego głowy przecież mieć nie musi…

Samolot typu wilga z aeroklubu we Włocławku wylądował na jednym z osiedli mieszkaniowych; nikomu nic się nie stało. Pilota maszyny policja odnalazła później w jego mieszkaniu.

– Samolot wylądował na dużym, pustym placu w rejonie ulic Kaliskiej i Kruszyńskiej, na osiedlu Południe, gdzie zwyczajowo swoje namioty rozstawia cyrk. Gdy dotarliśmy na miejsce, okazało się, że pilot oddalił się w nieznanym kierunku, pozostawiając maszynę – powiedział Tomasz Tomaszewski z zespołu prasowego włocławskiej policji.

Funkcjonariusze rozpoczęli poszukiwania mężczyzny i wkrótce odnaleźli go w jego własnym mieszkaniu. – 54-letni mężczyzna, doświadczony pilot, był trzeźwy, ale nie potrafił logicznie wyjaśnić, dlaczego oddalił się od samolotu – dodał Tomaszewski.

Ze wstępnych ustaleń wynika, że w baku maszyny było zbyt mało paliwa, by udało się powrócić na macierzyste lotnisko koło Włocławka.

Ponieważ nikomu nic się nie stało, maszyna nie zagrażała osobom postronnym i nie została uszkodzona, dalsze czynności w tej sprawie podejmie właściciel samolotu – aeroklub, który poinformuje o zdarzeniu komisję badania wypadków lotniczych.

eLPe meritum.us, PAP