Przez ponad trzy dekady jakiekolwiek inwestycje w pozyskiwanie energii z elektrowni jądrowych były w Stanach Zjednoczonych zamrożone, jako że społeczeństwo coraz bardziej obawiało się katastrofalnych skutków potencjalnych awarii. Najpierw świat z USA włącznie mocno wystraszyła dramatyczna awaria reaktora atomowego w Czarnobylu (1986), a gdy zwykli śmiertelnicy niemal na dobre zapomnieli o niej i zapalało się zielone światło dla budowy kolejnych elektrowni jądrowych niemal rok temu doszło do paraliżującego cały świat horroru w japońskiej Fukushimie. Gdy topiły się rdzenie reaktorów po ataku tsunami cały glob gorączkował się: dojdzie do wybuchu w tej elektrowni atomowej czy uda się uniknąć najgorszego scenariusza? Ostatecznie skończyło się na strachu, decydenci nieco odczekali i teraz wdrażają programy budowy nowych tego typu inwestycji. Wszak ludzki strach jest ważny, ale górę biorą względy czysto ekonomiczne, a energia jądrowa jest najtańszą z możliwych do pozyskania.
Po raz pierwszy od ponad 30 lat rząd USA wydał zgodę na budowę nowych reaktorów jądrowych. Jak poinformowała Komisja Dozoru Jądrowego, firma Southern Company otrzymała licencję na rozbudowę elektrowni atomowej Vogtle w stanie Georgia.
To pierwsza taka zgoda od wypadku w elektrowni jądrowej pod Harrisburgiem w 1979 roku.
Komisja Dozoru Jądrowego zgodziła się na budowę dwóch nowych reaktorów, choć przeciwny temu – ze względów bezpieczeństwa – był szef tego urzędu, Gregory Jaczko.
Southern Company określiła otrzymanie licencji jako „historyczne osiągnięcie”. Inwestycja, której wartość szacuje się na 14 mld dolarów, ma przyczynić się do powstania 25 tysięcy nowych miejsc pracy. Nowe reaktory mają zostać włączone do systemu energetycznego w 2016 i 2017 roku.
Orędownikiem energii jądrowej jest prezydent Barack Obama. Rozbudowa systemu, składającego się z ponad stu, głównie przestarzałych, reaktorów, jest jednym z priorytetów jego polityki energetycznej.
LP meritum.us, PAP