Ziąb przenika, wiatr wieje.

Chłód jesieni forpocztą się zapowiada.

Niedziela, pusto na dworcach:

autobusowym, kolejowym.

Pociąg o godzinie dziewiątej nie jedzie…

Przede mną cała godzina

na rozmyślanie,

choć to nie Okęcie, ani inne lotniska:

Europy, Ameryki, Japonii.

Skończyłem czytać książkę

księdza Hellera „Podróże z filozofią w tle”.

Arcyciekawa.

Jak wyprawa poza granice

Układu Słonecznego

do początków Wszechświata,

w sferę ułudy, modeli i schematów,

teorii superstrun

i do brata pierwotniaka, bakterii LUCA! *

Czy teraz inaczej patrzę

na otaczające mnie przedmioty?

Już wcześniej byłem świadomy pokrewieństw

i relacji pomiędzy rzeczami.

Dostrzegałem „…wieloświatów antagonizm…”.**

Ta lektura „przyszła do mnie”,

kiedy nastąpił właściwy moment

umocnienia mnie w niejasno przeczuwanych

ale stanowczych przekonaniach.

Matematyka przystanków życiowych

stawia nas jak punkty na osi współrzędnych

pomiędzy koniecznością a szansą wyboru.

Jesteśmy określeni

nie przebiegiem upływającego czasu

ale ciasnotą kapsuły chwili obecnej

Wiecznego Teraz,

które można rozszerzyć

jedynie poprzez myśli wspólnotę,

indukcję i dedukcję: siły wiary, miłości i nadziei.

Zbigniew Mirosławski

 

* Last Universal Common Ancestor czyli LUCA, bakteria stojąca u początku łańcucha ewolucji.

** Cytat z wiersza pt. „Przeciwstawności”, zamieszczonego w zbiorze „Czasu bramy”, 1992 r.