Mimo usilnych prób minimalizowania skutków afery solnej, czyli w wyniku bezprecedensowego oszustwa dostawców używania przez zakłady produkujące żywność soli przemysłowej zamiast spożywczej, skandal w błyskawicznym tempie rośnie na sile. Teraz zaczyna cierpieć cały eksport polskiej żywności. A zjawisku niestety sprzyja atmosfera tajemniczości i odgórne próby bagatelizowania problemu. Wprawdzie Centralne Biuro Śledcze stworzyło już listę 40 producentów żywności (głównie z Wielkopolski, Śląska i Mazowsza) używających “trefnej” soli, jakkolwiek odmówiono podania ich nazw do publicznej wiadomości. A to zamiast uspokajać społeczeństwo potęguje panikę i wymiernie cierpią Bogu ducha winni producenci wszelkich artykułów spożywczych z solą w składzie. Inną kwestię – jakkolwiek kardynalną – stanowi faktyczna szkodliwość spożywania soli przemysłowej. Główny Instytut Weterynarii zapewnia wręcz autorytatywnie, iż wszelkie przetwory z zawartością “brudnej” soli nie stanowią większego zagrożenia dla ludzkiego zdrowia. Fakt, że sól wypadowa spożywana w dużych ilościach może powodować nudności, wymioty, biegunkę, a z skrajnych przypadkach nawet śpiączkę i śmierć. Jednak tylko – co należy jeszcze raz mocno zaznaczyć – w wypadku wielokrotnie przewyższającej przeciętną konsumpcję, co jest mało prawdopodobne. Innego zdania są natomiast np. fachowcy z wydziału chemii Politechniki Łódzkiej, według ekspertyzy których w soli przemysłowej znajdują się związki rakotwórcze. Czyli: ktoś tu wyraźnie ściemnia! Zdaje się, że im dłużej będzie trwało całe zamglenie wokół tzw. Salt Gate, tym większe w czasie konsekwencje poniosą nie tylko wszyscy producenci na krajowy rynek, ale także polscy eksporterzy żywności. Pierwsza zdecydowane NIE dla produktów i półproduktów z Polski powiedziała Słowacja. Domino ruszyło i tylko czekać, jak polska afera solna rozleje się – chociaż w tym konkretnym przypadku bardziej trafne będzie określenie: rozsypie się – na inne kraje, ze Stanami Zjednoczonymi włącznie.

Słowacka Państwowa Służba Weterynaryjna zażądała od Polski informacji w sprawie sprzedawanej na jej terenie polskiej żywności z zawartością soli przemysłowej. To pokłosie tak zwanej afery solnej dotyczącej sprzedawania do zakładów spożywczych tańszej, skażonej szkodliwymi związkami soli.

Inspektorzy Słowackiej Państwowej Służby Weterynaryjnej i Spożywczej rozpoczęli kontrolę w kilkuset losowo wybranych supermarketach i sklepach spożywczych na terenie całego kraju, sprawdzając czy do sprzedaży nie dostała się polska sól przemysłowa.

Paulina Komarova – wiceszefowa Państwowej Służby Weterynaryjnej powiedziała telewizji publicznej, że kontrola towarów sprowadzanych z Polski, w których może znajdować się sól przemysłowa, nie jest możliwa ze względu na jej “duże rozrzedzenie”.

Dlatego inspektorzy sprawdzają jedynie dostawy polskiej soli jadalnej. Kontrolują również słowackie zakłady przetwórcze, które sprowadzają polskie półprodukty.

Wiceszefowa dodała, że mimo “ponawianych żądań” nie otrzymała do tej pory stanowiska polskiej strony, jaka ilość skażonych towarów znajduje się w słowackich sklepach.

Kilkaset tysięcy Słowaków w 5,5-milionowym kraju zaopatruje się regularnie w Polsce w tańsze towary, głównie spożywcze. Informacje o soli przemysłowej spowodowały, że wielu z dotychczasowych konsumentów polskiej żywności, wyrzuca zakupione w Polsce produkty.

Panikę podsycają wypowiedzi inspektorów twierdzących, że “sól przemysłowa jest wysoce toksyczna i powoduje zmiany rakotwórcze”.

LP meritum.us, IAR