Mgła nad bladym morzem skrzydła rozwinęła,

o fale zabłąkane nogą się potyka.

Nagle zawisła jakoby usnęła,

to znowu szybko jak złodziej umyka

 

 Na okrętach dzwony zaczęły śpiewanie,

marynarskie oko już nic nie dostrzega.

Okręt dryfuje jak po śniegu sanie,

dzwonu wołanie z oddali dobiega.

 

W mlecznobiałym gąszczu latarnia się poci,

nie może się przebić przez rozlane mleko.

Jednak gdzieś słoneczko promieniem się złoci

jako cienka żyłka wędkarza nad rzeką.

Władysław Panasiuk