Skip to content
Niech pręgierz ścina skóry mej rumieńce,
wiatr niech wysuszy me usta nabrzmiałe,
za to, że za mnie rozłożyłeś ręce,
czyste i niewinne, jak Ty doskonałe.
Niech oczy moje płaczą nieustannie
za to, że włócznia utkwiła w Twym boku,
że ból zadałem Przenajświętszej Pannie
myjącej skronie w syna krwi potoku.
A dzisiaj wznoszę swe ręce zhańbione,
jak czekający gospodarz na deszcze
i chcę Ci ściągnąć cierniową koronę,
i ucałować Twoje stopy jeszcze…
Jak syn marnotrawny powracam skruszony.
wstyd mi nie obcy, potrafię przeprosić.
Zostałem przez ludzi jak pies porzucony
i krzyż chcę na piersi jak przed laty nosić.
Władysław Panasiuk