Dzika plaża i dzikie mewy rozdzierają resztkę ciszy.
Ospałe wydmy wiatr gładzi po głowie jak dzieci.
Strudzone słońce przez gęste chmury przebija promyki,
a piasek złotem rozlewa się wszędzie i bursztynem świeci.
Ostatnie ślady zamazuje woda, wicher zamiata wyblakłe
papiery. Miota stare kosze gdzie wspomnień śpią ślady
i trąca grzbiety rozgniewanych fal, co na brzeg złość wylewają.
Ponura twarz morza blednie i wygasa, to gniewem wybucha,
by znów spokornieć i zmienić oblicze, wykołysać mewy,
co na fali siadły. Pozwolić wspomnieniom utonąć w głębinie,
albo odpłynąć w horyzontu dal.
Władysław Panasiuk