Skip to content
KĄCIK POETYCKI (203): Dochodzę do znaczeń…
Dochodzę do znaczeń,
nazywam po swojemu
każde znalezisko,
kreślę na piasku definicje.
Nocą jeśli nadejdzie burza,
wzburzony przypływ
zaleje plażę.
„Noli turbae circulos meos…”.*
Jaki to czas?
Czyżby był mym bratem
Archimedes.
Rybitwy stroskane
chronić będą głowy,
gdy grom rozłamie tarczę nieba,
zabębni kroplami deszczu
o puklerze naszych zbroi
pod którymi rozpacz się kłębi,
jak po bitwie pod Cheroneą.
Czy potrafię przecinać mieczem
węzeł gordyjski, jak Aleksander?
Jutrzenka słońca
tańczy w załamaniach fal.
Sen nie opuszcza powiek,
zapuścił w nasze ciała
jad tęsknoty ku nieosiągalnemu
pięknu – głęboko.
Dlatego śnią się nam co nocy
posągi olimpijskich bogiń:
Hery, Ateny i Afrodyty.
I jak Parys, w ręku mamy jeden owoc
dla tej z nich jednej – jedynej.
Drobne muszle i rozgwiazdy
wyrzucone na brzeg,
skrzą się porannym blaskiem.
Zatopione triery
śnią na morskim dnie.
Ranek kojarzy się z siecią
rozwieszoną przez rybaków.
Ich łodzie,
jak ryby wyrzucone z wody,
brzuchami na wierzch,
roztrząsają pojedynki z żywiołem.
Grecja jest wszędzie!
Eureka!
Zbigniew Mirosławski
Ostatnie słowa Archimedesa (287-212 p.n.Chr.) przed śmiercią. W tłumaczeniu „Nie niszcz moich kół (figur)”.