Historia, o której rozpisują się media w Stanach Zjednoczonych jest zgoła niesamowita, a że dotyczy polsko-chorwackiej rodziny Fronczaków z Oak Lawn warta jest popularyzacji. Paul Fronczak miał 10 lat gdy szukając przed świętami Bożego Narodzenia prezentu pod choinkę znalazł w pudle wycinki z artykułami o… swoim porwaniu.
Jak się okazało, 27 kwietnia 1964 roku mając 2 dni został uprowadzony przez kobietę, która w przebraniu pielęgniarki odebrała go z rąk matki i wsiadając do taksówki pod chicagowskim Michael Reese Hospital zniknęła bez śladu. Małego Paula szukało setki policjantów i agentów FBI, lekarze sprawdzali tożsamość każdego badanego przez nich noworodka, a matka Dora Fronczak wygłosiła poprzez media błagalny apel o zwrot utraconego niemowlaka. Dramatyczny zwrot akcji nastąpił 2 lipca 1965 roku, gdy policjanci w Newark znaleźli opuszczonego chłopca. Nie było możliwości zrobienia badań DNA bądź odcisków palców, ale rodzice rozpoznali w malcu swoją zgubę i adoptowali go obdarzając troską i uczuciem. Fronczak gdy dorósł, choć kochany przez rodziców targany był wątpliwościami. Nijak nie był podobny do żadnego z nich. W październiku ub. roku Paul, już prawie 50-letni pracownik administracji uniwersytetu w Nevadzie, szczęśliwy mąż i ojciec 4-letniej córki, będąc u rodziców w Oak Lawn kupił w aptece test pozwalający wykluczyć powinowactwo z Fronczakami. Obopólna zgoda na badanie zaowocowała negatywnym wynikiem badań. Paul naprawdę nie jest dzieckiem swoich prawnych opiekunów!
By powiadomić 77-letnią Dorę i 82-letniego Chestera Fronczaków Paul napisał do nich list. ”Test DNA wykluczył byście mogli być moimi biologicznymi rodzicami” – pisał w nim, a dalej: „To oznacza, iż prawdziwy Paul Joseph Franczak może wciąż gdzieś być, może żyje nie wiedząc, kim jest. To też oznacza, że ja nie wiem, kim naprawdę jestem, kiedy się urodziłem i kim jest moja rodzina”.
Starsi państwo nie komentują sytuacji, nie chcą kontaktów z mediami mając w pamięci koczujących na ich trawniku pod domem reporterów w połowie lat 60. Paul od kwietnia szuka odpowiedzi na pytania: kim jest i dlaczego ktoś go 48 lat temu opuścił w Newark? Absolutnie nie chce skrzywdzić jedynych rodziców jakich zna i kocha: – To jest wielka, wielka tragedia, która dosięgnęła dwoje wspaniałych ludzi. Zagadka jednak zostaje i próbuję ją rozwiązać – mówił przed kamerami telewizyjnymi. Szuka prawdy w National Center for Missing and Exploited Children i w internecie, choćby na stronie: Ancestry.com. FBI sprawdza możliwość odnalezienia akt sprawy, być może są w archiwum agencji w Virginii. Policja w Chicago również rozważa powrót do śledztwa sprzed lat.
S. Sobczak
meritum.us