Woda dla człowieka jest i powinna być skarbem, dlatego od lat zarania ludzie osiedlali się w deltach rzek. Woda nie tylko gasi pragnienie, żywi, ale też nawadnia tereny gdzie powstaje nowe życie, jest też doskonałym i – co nie jest bez znaczenia – tanim szlakiem komunikacyjnym. Można by wymieniać w nieskończoność, co może czynić woda i jakie przynosi człowiekowi korzyści.
Nie potrafimy być wdzięczni przyrodzie, zaślepieni dobrami tego świata niszczymy ją na wieloraki sposób. Czyste wody to już przeszłość i nawet syberyjski Bajkał nie należy już do krystalicznych. Do rzek spływają rozmaite roztwory i życie w wodzie gaśnie. Wystarczy odkręcić kuchenny kran, by poczuć w powietrzu unoszące się chemikalia. Wody jest sporo, ale pitnej niewiele. Topią się jej zasoby na różnych szerokościach geograficznych i spływają do mórz, a zasolona nie stanowi już takiej wartości.
Nie zrozumieliśmy do końca przyrody i Boga, który nakazał człowiekowi czynić ziemię poddaną.
W każdym państwie jest chociaż jedna rzeka, której wody wpływają do morza, ale nie wszyscy mają do niego dostęp. Nasz kraj posiada liczne rzeki, ale też i morze, wprawdzie już bez sopockiego mola, które zakupiła córa premiera, ale morze jest jeszcze – nasze. Tu należałoby postawić pytanie, czy Bałtyk spełnia funkcję okna na świat?
Odpowiedź nie jest łatwa. Znikły bowiem stocznie, żegluga przeszła w obce ręce. Nasi marynarze jak wielu innych ludzi muszą szukać pracy u obcych armatorów, a ci – jak nam wiadomo – płacą szczygłami. Jesteśmy poniżani na każdym kroku, tylko nie do wszystkich na czas to dociera. Okno na świat zostało przed nami zamknięte, ryby zmieniły swój status, a nawet “obywatelstwo”. Nie wolno nam łowić na własnych wodach, brzmi to dość groteskowo. Tylko patrzeć, kiedy zabronią rodakom mówić w ojczystym języku. Czas dla nas stał się niezbyt łaskawy i nawet przysłowie „Polak mądry po szkodzie” traci swój sens. Pozostały nam jeszcze lasy, ale to tylko kwestia czasu. Czwarta część ziemi wkrótce pójdzie pod młotek, lasów, które są wzorem dla Europy, a może nawet świata. Celowo niszczy się dobrze prosperujące gospodarki, co wielokrotnie potwierdziła już przeszłość. Wieś dawno straciła swą barwę, bo co to za wieś, skoro nie uświadczy tam ani krowy, ani konia. Pierwsza ginie zwierzyna, później ludzie.
Gomułka nakładał obowiązek podatkowy w postaci płodów rolnych, a wszystko po to, by odebrać chłopu chęci, a później ziemię. Dzisiaj rolnik dobrowolnie ją opuszcza i pozwala zarosnąć chwastami, to dzieło nowoczesnej ekonomii.
Za kilka lat wykupią ziemię obcy i opłacalność produkcji wzrośnie, z tą małą różnicą, że dla obcych. Czym więcej sprzedajemy, tym mniej nas zostaje. Rośnie zadłużenie i rosną biedne dzieci bez entuzjazmu i przyszłości, którą im zabieramy. Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za nasz kraj i za tę demokrację, która rozgrabiła dorobek pokoleń.
Nawet poczty niebawem pójdą pod motek, pozostanie jedynie w pamięci starszych ludzi piosenka o listonoszu, śpiewana niegdyś przez Skaldów.
Nie po raz pierwszy znaleźliśmy się między młotem a kowadłem, łakomy to kąsek dla Wschodu i Zachodu. To okno prowadzące nasz kraj donikąd. Weszliśmy do Unii na warunkach chłopca do bicia i w tym trwamy dzięki służalczej roli naszych przywódców. Trudno nam być sobą, może to zasługa wielowiekowych niewoli, a może już tacy jesteśmy. Owa postawa wobec innych stała się nawykiem. Wszystkim jednocześnie chcemy palić świeczki, a nasza wciąż gaśnie. Zauważyłem to będąc w wojsku, obecnie widzę to na emigracji. Doskonale nadajemy się na służących i może dlatego inni muszą rządzić nami. Podniecają nas sukcesy obcych, często wrogów, a o swoje nie dbamy. Nie potrafimy się cenić, tak jakbyśmy tracili wiarę w siebie i pozostałą garstkę godności. Wprawdzie mówimy o naprawie, ale nie naprawiamy, szukamy rozwiązań, ale wciąż nie znajdujemy, a co najgorsze – wierzymy w bzdury jakimi nas karmią media.
Polak ponownie daje się zmanipulować, popiera jakiegoś Jurka, a przecież za służbę zdrowia nie on odpowiada. Odciążamy ministerstwo, którego obowiązkiem jest dbałość o chorego człowieka. W wielu przypadkach wyręczamy leniwą administrację, tym samym dając jej swobodę działania. Dorabiamy ludzi wydając ciężko zarobiony grosz na służbie u obcych. Już Rej zauważył, że Polacy mają swoją tożsamość i własny język, nam to ciężej przychodzi. Sprzedano kraj pod przykrywką demokracji i nowego systemu, bez naszej zgody, ale z cichym przyzwoleniem.
Przyjmujemy w salonach zdrajców i ich żony, przeprowadzamy wywiady nadając tym wydarzeniom niebywałej rangi – dlaczego? Dekorujemy medalami klapy garniturów, na których wiszą jeszcze komunistyczne krzyże. Nagłaśniamy mierne filmy, szkalujące nasz naród, czy to nie służalstwo? Walczący na wszystkich frontach wojen światowych, sprzedajemy swój honor za bezcen? Służymy kilku panom jednocześnie, a nam nikt nie chce służyć.
Przeklną nas wnuki za oddanie kraju w obce ręce, w kolejną niewolę, bo Polak już rodzi się niewolnikiem. Napadnięty broni się do końca, a my zachęcamy napastnika do zabrania i tak już cienkiego portfela.
Przeszliśmy przez zburzony mur niemiecki prosto do niewoli. Zabrano nam dumę i dobre imię. Polak antysemita, zaś Niemiec przyjaciel, a może to my wywołaliśmy wojnę i uwięziliśmy ludzi w obozach?
Jeśli nie zahamujemy biegu zdarzeń przejdziemy do historii jako naród ponoszący wszelkie winy. Gospodarkę już zabrano, na co więc czekamy?
Rozdzieli nas Wisła na Wschód i Zachód, w obydwu przypadkach oznacza to niewolę. Jest nas niemało, przy ulicach stoją domy z oknami na świat, a w nich mieszkają ludzkie losy. Każde polskie okno to osobna historia, to nie tylko dzieje rodu, ale i świata. Otwarte granice (choć nie wszędzie) pozwalają na dowolny ruch ludności i wszystko byłoby dobrze gdyby ci nie przemieszczali się w poszukiwaniu pracy, inaczej mówiąc chleba. Ta “nowela” zdaje się nie mieć końca. Globalizacja wymaga od człowieka coraz więcej, parobków potrzeba wszędzie. Możni tego świata nieustanie się bogacą, rosną ich wymogi, przerasta ambicja, a zwyczajny człowiek?
To akurat nie wymaga komentarza, jak to, że idziemy w niedobrym kierunku.
Zwalnia się masowo ludzi z pracy nie podając żadnych sensownych przyczyn. Zastępują nas maszyny, a sama redukcja zwiększa i tak niemałe zyski właścicielom biznesów, cokolwiek znaczą. Z deszczu trafiliśmy pod rynnę, to wprawdzie to samo, ale ta ostatnia gromadzi większą ilość wody.
Otwarto nam okno na świat, którego nie chcemy oglądać, kolokwialnie mówiąc, znów nam się marzy kurna chata, bo wszędzie jest dobrze, ale zdecydowanie w domu najlepiej. Nie wiedzą o tym tylko ci, którzy nie opuszczali ciepłego legowiska. Zamknięto przed nami okna prowadzące do godziwego życia, w zamian rozbudowano niebieskie ekrany niosące niesamowitą propagandę, w którą dogłębnie uwierzyliśmy. A za oknami pozostała nie do końca znana, ale mocno zachwiana dola Polaka; za jednymi radość, za innymi zaś smutek i troska o niepewną przyszłość.
Władysław Panasiuk
meritum.us
PS
Poglądy autora są tylko jego własnymi refleksjami. Redakcja nie utożsamia się z wszystkimi zaprezentowanymi powyżej tezami.