Do 200 miliardów dolarów straci w ciągu najbliższych 4 lat gospodarka Rosji wskutek włączenia Krymu do Federacji. I nie jest to ocena nie Zachodu, ale Rosjan.
Ocenę przygotował Aleksiej Kudrin, były wicepremier i minister finansów (magazyn The Bankier przyznał mu tytuł ministra roku za sposób w jaki przeprowadził Rosję przez globalny kryzys 2009 r). Teraz Kudrin jest szefem niezależnego Komitetu Inicjatyw Obywatelskich i ekspertem gospodarczym.
Kudrin wygłosił swoją analizę na spotkaniu poświęconym 15-leciu rządów Władimira Putina. To w jego gabinecie był wicepremierem i ministrem a odszedł pod naciskiem ówczesnego prezydenta Miedwiediewa.
Kudrin ocenia, że co roku na finansowanie Krymu potrzeba z budżetu 6-7 mld dol. Do tego dochodzą koszty przyłączenia, koszty sankcji Zachodu wobec Krymu. To one spowodowały odpływ kapitału, zamykanie banków, niedziałanie kart płatniczych, migrację biznesu i znaczne obniżenie atrakcyjności inwestycyjnej półwyspu. A przed Rosją ogromne wydatki jak np. budowa mostu łączącego Krym z Rosją. Do tego borykający się z recesją rosyjski rząd zrezygnował w tym roku z przymusowego wysyłania na wypoczynek na Krymie pracowników budżetówki, jak to miało miejsce w 2014 r. i pozwoliło zapełnić krymskie kurorty. W sumie w ciągu 4 lat Krym kosztować więc będzie Rosję stratę 150-200 mld dol.
Inni rosyjscy eksperci są jeszcze bardziej niż Aleksiej Kudrin radykalni w ocenie kosztów aneksji Krymu. Jurij Jurgens, szef Instytutu Rozwoju Współczesnego: – Jeżeli oceniać wszystko: od odpływu kapitału do utraty atrakcyjności inwestycyjnej, to tylko za pierwszy rok po przyłączeniu straty mogą być na poziomie tych podawanych przez Aleksieja Kudrina.
Dochodzi do tego wysokie ryzyko protestów ludności na tle ekonomicznym.
Iwona Trusewicz
ekonomia.rp.pl
foto: euromaidanpr.com