Wizja emerytury w Tajlandii jeszcze ciekawsza …
Rada ds. narkotyków w Tajlandii oficjalnie poinformowała, że wkrótce marihuana zostanie usunięta z listy leków. Oznacza to, że będzie można ją uprawiać w domu. Legalizacja marihuany w Tajlandii obejmie nie tylko sektor medyczny, ale również rekreacyjny. Tajlandia w 2018 roku stała się pierwszym krajem Azji Południowo-Wschodniej, który zalegalizował marihuanę do użytku medycznego i badań naukowych. Niedługo, żeby uprawiać legalnie konopie, nie trzeba będzie posiadać certyfikatu medycznego. Aby móc założyć plantację w domu konieczne będzie jednak poinformowanie o tym lokalnych władz. Konopie muszą być wykorzystywane na własny użytek. Sprzedawać susz będzie można wyłącznie po uzyskaniu odpowiedniej licencji. W przypadku, gdy ktoś będzie prowadził plantację na własną rękę, bez poinformowania o tym władz, zostanie nałożona na niego grzywna w wysokości do 20 000 bahtów (605,33 USD). Gdy dana osoba podejmie się również sprzedaży bez licencji, może otrzymać 300 000 bahtów kary oraz zostać skazana na trzy lata więzienia. Na podstawie danych Banku Światowego około jedna trzecia siły roboczej pracuje w rolnictwie. Zmiany dotyczące legalizacji związane są z planami promowania konopi indyjskich jako rośliny uprawnej.
Zalegalizowanie marihuany rozważa również rząd Malezji, która mocno ucierpiała w wyniku pandemii i ograniczeń nałożonych na sektor turystyczny. W celu zidentyfikowania potencjalnych zagrożeń stworzono raport niezależnych instytucji o potencjalnych konsekwencjach wprowadzenia konopi na rynek. Gospodarki Azji Południowo-Wschodniej podnoszą się po pandemii. Jednak nadrobienie strat w sektorze turystycznym, który był motorem napędowym choćby Malezji, może potrwać kilka lat. Niebagatelne znaczenie ma również przyciągnięcie turystów z Zachodu, szczególnie z krajów, gdzie panują większe restrykcje dotyczące marihuany. Politycy szukają także alternatywnych sposobów na rozwój innych sektorów, w tym rolnictwa.
Złoto wciąż w cenie
Eksport złota przez Szwajcarię w 2021 r. był najwyższy od trzech lat, zaś sprzedaż kruszcu do Chin i Indii znalazła się na wieloletnich szczytach, informuje Reuters. Jak wynika za danych zaprezentowanych przez szwajcarski Urząd Ceł, w 2021 r. eksport złota wzrósł do 1352,76 ton z 1179,56 ton rok wcześniej. Szwajcaria jest największym na świecie centrum rafinacji złota i węzłem tranzytowym. Po załamaniu w 2020 r. wywołanym wybuchem pandemii koronawirusa, wcześniejsze trendy wróciły do „normalności”. Tak też było w przypadku sprzedaży złota do Azji, Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii.
Ostatnia sesja na rynku złota przyniosła dynamiczny odwrót notowań tego kruszcu w dół, trwający do dzisiaj. Cena złota, która jeszcze w środę przekraczała 1840 dolarów za uncję, obecnie oscyluje w okolicach 1790 USD za uncję. Jeśli notowaniom kruszcu nie uda się szybko powrócić ponad psychologiczną barierę 1800 USD za uncję, to będzie to sygnał powracającej słabości strony popytowej na ten rynek. Póki co cena naruszyła ważne wsparcie w rejonie 1806 USD za uncję. Tymczasem dzisiaj na pierwszy plan wysunęły się informacje fundamentalne, bowiem World Gold Council (WGC) przedstawiła raport dotyczący sytuacji na rynku złota w 2021 roku. Według tej publikacji, w poprzednim roku globalny popyt na złoto wyniósł 4021 ton. Oznacza to, że wzrósł on o 10 proc., niemniej wciąż pozostawał poniżej poziomów sprzed pandemii, kiedy to roczny popyt oscylował w okolicach 4400 ton.
Raport WGC pokazał, że w 2021 roku wzrósł popyt na złotą biżuterię, większe było także wykorzystanie złota w sektorze przemysłowym oraz zakupy kruszcu przez banki centralne. Niemniej, najsłabszym punktem okazał się popyt inwestycyjny, który w 2021 r. zniżkował aż o 41 proc. w porównaniu do 2020 r. Co dalej z popytem na złoto? Według WGC, w 2022 roku nadal rosnąć będzie popyt na złotą biżuterię oraz zakupy kruszcu przez banki centralne. Prawdopodobnie będzie także widać większe zainteresowanie mniejszymi złotymi sztabkami i monetami. Natomiast popyt inwestycyjny nadal może mieć trudności z istotnym wzrostem w obliczu podwyżek stóp procentowych – WGC jednak ocenia, że siłą równoważącą może być wysoka inflacja, która skłoni wielu inwestorów do posiadania kruszcu w swoim portfelu.
Notowania ropy naftowej mocno weszły w 2022 rok
Dopiero kończy się styczeń, a notowania tego surowca od początku roku urosły już o około 15 proc. Obecnie notowania ropy naftowej są na dobrej drodze do tego, aby zakończyć na plusie już szósty tydzień z kolei. Obecnie notowania ropy naftowej Brent poruszają się w okolicy 90 USD za baryłkę. Ten poziom jest pewną psychologiczną i techniczną barierą, więc prawdopodobnie pokaże się tu większa presja podażowa i próby wypracowania przynajmniej krótkiego odreagowania spadkowego. Nadal jednak strona popytowa na rynku ropy pozostaje mocna, co wynika z zawirowań politycznych na świecie. Spór na linii Rosja-Zachód oraz ataki jemeńskich bojówek Huti na cele w Zjednoczonych Emiratach Arabskich skutecznie podgrzewają emocje na rynku ropy naftowej i prowadzą do utrzymywania się wzrostów cen tego surowca.
Niemniej, w najbliższych dniach uwaga inwestorów, przynajmniej na chwilę, przerzuci się na OPEC+. Już 2 lutego rozszerzony kartel spotyka się bowiem w celu omówienia dotychczasowych działań w ramach porozumienia naftowego oraz podjęcia decyzji co do wysokości wydobycia ropy w marcu. Wiele wskazuje jednak na to, że zaskoczenia nie będzie, a OPEC+ zdecyduje się na kontynuację stopniowego zwiększania produkcji ropy naftowej o 400 tys. baryłek dziennie każdego miesiąca. Tymczasem popyt na ropę naftową nadal pozostaje wielką niewiadomą. Mimo utrzymującej się pandemii, nie brakuje jednak optymizmu także w tej kwestii. Inwestorzy wierzą przede wszystkim w ożywienie importu ropy naftowej do Chin w 2022 r., po słabym 2021 r.