Nowe założenia gospodarcze ChRL

ChRL ogłosiła założenia gospodarcze na 2022 rok. Uwzględniono w nich trudną sytuacją geopolityczną na świecie oraz skutki związane z inwazją Rosji na Ukrainę. Chiny postanowiły sobie za cel nieco mniejszy wzrost PKB w 2022 roku. W tym roku Chiny stawiają sobie za cel wzrost PKB na poziomie 5,5 proc. Ponadto władza celuje w deficyt budżetowy na poziomie ok. 2,8 proc. PKB. Niepełne globalne ożywienie i spowolnienie w  sektorze nieruchomości sprawiły, że rząd musiał zrewidować swoje plany gospodarcze. Bank centralny rozpoczął obniżanie stóp procentowych, a samorządy zwiększyły wydatki na infrastrukturę. Ponadto zapowiedziano obniżkę podatków. W ubiegłym roku PKB Chin wzrósł 8,1 proc., przekraczając cel rządu wynoszący ponad 6 proc. Jednak do tak dobrego wyniku przyczyniły się przede wszystkim niska baza statystyczna w 2020 roku oraz silny eksport gospodarek dotkniętych przez COVID-19. Dlatego tegoroczny cel, pomimo że mniejszy, może być znacznie trudniejszy do osiągnięcia.

Sprawozdanie odczytane przez premiera Li Keqianga było jednym z najważniejszych elementów posiedzenia parlamentarnego, które w tym roku będzie rekordowo krótkie i potrwa niecały tydzień.  Odwołano się również do trudnej sytuacji na rynku zboża. Zapowiedziano, że tegoroczna uprawa pszenicy w Chinach może być jedną z najgorszych w historii. ChRL importowała zboże z Ukrainy, niedawno podpisała kontrakt na sprzedaż zboża od rosyjskich rolników. Premier odwołał się również do utrzymania stałego wzrostu eksportu, co ma być szczególnie trudne w nadchodzącym roku oraz niskiej podaży energii i surowców.

Nie poruszono bezpośrednio kwestii inwazji Rosji na Ukrainę, ale wspomniano o „ryzyku zagranicznym”, które może stanowić zagrożenie dla realizacji planu Pasa i Szlaku. Wspomniane „ryzyko” prawdopodobnie wynika z nałożonych sankcji na Rosję. Chiny pozostawiły swój docelowy wskaźnik cen konsumpcyjnych na niezmienionym poziomie wynoszącym ok. 3 proc. Jeszcze rok temu poważnym zagrożeniem dla gospodarki była pandemia. Obecnie w wielu miastach  ponownie wzrasta liczba zachorowań, co może wskazywać na to, że Covid wciąż nie został zdławiony w odpowiednim stopniu. Dodatkowo problemem stają się implikacje związane z agresją Rosji. Pomimo że nie zabrano jednoznacznego stanowiska na posiedzeniu i unikano kwestii politycznych, Chiny wciąż otwarcie nie potępiły inwazji Putina. Wojna w Europie Wschodniej może mieć jednak poważne skutki dla łańcuchów dostaw powodować dalsze wahania cen, co przesłania krótkoterminowe perspektywy Chin.

Gospodarka bardzo ucierpiała przez problemy na rynku nieruchomości, który pozostaje ważną częścią tamtejszej gospodarki (Więcej: Chiny: budownictwo się załamuje. Ciemne chmury nad gospodarką Chin). W tym roku Chiny dążą przede wszystkim do zapewnienia stabilności. Jak podaje agencja prasowa Reuters, Guo Tianyong, ekonomista z Centralnego Uniwersytetu Finansów i Ekonomii w Pekinie powiedział, że osiągnięcie wzrostu na poziomie 5 proc. jest kluczowe, gdyż jeżeli będzie on niższy, może to wpłynąć na tworzenie miejsc pracy. Podczas posiedzenia wyznaczono cel stworzenia 11 milionów wakatów w miastach. Prawdopodobnie Chiny kolejny wciąż pozostaną zamknięte dla zagranicznych turystów i studentów.

Raport walutowy

Tydzień rozpoczynamy od nowego wieloletniego rekordu na parze euro-złoty. Nasza waluta cofa się na całej linii. Notowania franka szwajcarskiego osiągnęły historyczne maksimum. Dolar amerykański dziś rano był najdroższy od 21 lat. Na rynkach finansowych coraz częściej spekuluje się o możliwości nałożenia embarga na dostawy rosyjskiej ropy naftowej.  Ceny tej ostatniej nad ranem zbliżyła się do 130 dolarów za baryłkę.  W praktyce na świecie już mamy kryzys naftowy grożący globalną recesją. Wyprzedawane są więc ryzykowne aktywa, a kapitał ucieka do tzw. bezpiecznych przystani. Do tego Polska stała się krajem przyfrontowym i w wyceny polskich aktywów zagraniczni inwestorzy wliczają dodatkową premię za ryzyko. W rezultacie od pierwszego dnia rosyjskiej napaści na Ukrainę obserwujemy silną przecenę polskiego złotego.

W poniedziałek nad ranem kurs euro sięgnął 4,9456 zł, czyli nawet więcej niż w lutym 2009 roku. Podobne notowania wspólnotowej waluty na polskim rynku widzieliśmy tylko raz – w marcu 2004 roku. Do 8:35 kurs euro obniżył się do poziomu 4,9225 zł, czyli cofając się tuż poniżej szczytów sprzed 13 i 18 lat. Niemal paniczną ucieczkę do bezpiecznych przystani widać na rynku franka szwajcarskiego, który w poniedziałek rano momentami był notowany nawet poniżej 1,00. Oznacza to, że cena helweckiej waluty niemal zrównała się z notowaniami euro. W rezultacie kurs CHF/PLN sięgnął dziś absolutnie rekordowych 4,9545 zł, by następnie obniżyć się do 4,9161 zł.  To jednak wciąż o ponad 3,5 grosza więcej niż przed weekendem.

Dolar amerykański kosztował dziś o poranku 4,5233 zł i był o przeszło 4 grosze droższy niż w piątek wieczorem. Dziś w nocy notowania USD przekraczały nawet 4,56 zł i były najwyższe od lipca 2004 roku. Kurs funta brytyjskiego chwilowo przekroczył poziom 6 zł, by do 8:30 obniżyć się do 5,9730 zł, co jednak wciąż jest wartością o 3,5 grosza wyższą niż przed weekendem. Do rekordowo niskiego poziomu spadł indeks złotego, mierzący siłę polskiej waluty względem euro, dolara, franka i funta.

W poniedziałek przed godziną 13. kurs euro na rynku międzybankowym przekroczył 5 zł. Złoty w poniedziałek mocno traci w stosunku do głównych walut. W poniedziałek przed godziną 13. kurs euro w złotych przekroczył 5 zł, co oznacza spadek o 2,5 proc. Kurs dolara w poniedziałek osiągnął poziom ponad 4,6 zł, co oznacza spadek o ponad 3,1 proc. Z kolei kurs franka szwajcarskiego zbliżył się do 4,98 zł, po spadku o 2,19 proc.

Ceny gazu także szybują

W poniedziałek rano kolejne rekordy biły ceny gazu. W weekend władze USA zapowiedziały możliwość wprowadzenia embarga na import surowców energetycznych z Rosji. Notowania kontraktów na gaz na holenderskim hubie TTF rosną w poniedziałek rano o blisko 70 proc., przebijając w przypadku kwietniowych papierów poziom 320 euro za MWh. Dwa tygodnie temu były w okolicach 70 euro, rok temu – poniżej 17 euro.

Przewodnicząca Izby Reprezentantów Kongresu Nancy Pelosi stwierdziła, że “izba rozważa wprowadzenie silnych przepisów prawnych, które doprowadzą do jeszcze dalszej izolacji Rosji od globalnej gospodarki”. “Nasza ustawa zakaże importu produktów naftowych oraz energetycznych na terytorium USA, uchyli normalne stosunki handlowe między Rosją a Białorusią oraz będzie pierwszym krokiem ku odmówieniu Rosji bycia członkiem Światowej Organizacji Handlu” – wyjaśniła. Wcześniej na temat możliwego embarga na rosyjską ropę naftową wypowiadał się sekretarz stanu Antony Blinken. W efekcie ceny surowca wystrzeliły dziś o 10 proc., do najwyższego poziomu od 2008 r.

Przed konsekwencjami odcięcia od rosyjskiego gazu ostrzegała dziś prezes francuskiego koncernu energetycznego Engie. “Zima dobiega końca. Prawdziwym problemem byłaby następna zima, ponieważ uzupełniamy zapasy latem” – stwierdziła Catherine MacGregor. Dodała, że decyzja skutkowałaby bardzo wysokimi cenami gazu. Gaz z Rosji odpowiada za ok. 40 proc. importu surowca do UE – wylicza Bruegel

Cena gazu ziemnego na europejskim rynku osiągnęła w poniedziałek poziom odpowiadający kursowi baryłki ropy przekraczającemu 500 dolarów, informuje MarketWatch. Na giełdzie w Amsterdamie gaz z benchmarkowego kontraktu drożał w poniedziałek o 47 proc. do 283,43 euro za 1 MWh. To odpowiada notowaniom ropy po 522 dolarów za baryłkę, wskazuje MarketWatch. Obecnie gaz drożeje o 35 proc. do 260,42 euro za 1 MWh.