Na giełdach dominuje zieleń

Drożejące akcje banków i wielkich technologicznych monopolistów napędziły wzrosty na nowojorskich giełdach. To kontynuacja odreagowania po bardzo słabym początku roku na Wall Street. Dow Jones we wtorek zyskał 0,74 proc., kończąc dzień na poziomie 34 807,46 punktów. S&P500 urósł o 1,13 proc., finiszując z wynikiem 4 511,61 pkt. Nasdaq zwyżkował o 1,95 proc., osiągając na zamknięciu wartość 14 108,82 pkt. W ten sposób główne nowojorskie indeksy zakończyły na plusie piątą z siedmiu ostatnich sesji. Ubiegły tydzień przyniósł dynamiczne odreagowanie po bardzo słabym początku roku. Od początku stycznia do połowy marca S&P500 stracił 12,4 proc, a Nasdaq aż 19,6 proc. Liderami wtorkowej zwyżki były przede wszystkim wielkie spółki technologiczne spod szyldu FANG. Akcje Apple’a podrożały o przeszło 2 proc., Amazona o 2,1 proc., Mety (czyli do niedawne Facebooka) o 2,4 proc., a Alphabetu o 2,8 proc. Zwyżkowały także notowania banków, których sektorowy indeks odnotował wzrost o ponad 2,5 proc.

Mówiono, że bankom sprzyja obserwowany od kilku dni silny wzrost rentowności amerykańskich obligacji skarbowych. I faktycznie we wtorek kontynuowany był trend wzrostu rynkowych stóp procentowych. Dochodowość 10-letnich Treasuries wzrosła o prawie 9 pb., przekraczając 2,38 proc. – czyli najwyższy poziom od prawie trzech lat. Podobnie były w przypadku papierów 2-letnich (wzrost do niemal 2,2 proc.). Problem w tym, że na dłuższą metę rosnące rentowności amerykańskich obligacji skarbowych będą stawać się zagrożeniem dla wysokich wycen akcji na Wall Street. Rosnąca stopa dyskontowa zmniejsza wartość przyszłych przepływów pieniężnych, co uderza w modelową wycenę tzw. spółek wzrostowych, po których inwestorzy oczekują wysokich zysków, ale w odległej przyszłości. Zatem to, co podoba się akcjonariuszom banków, może okazać się zabójcze dla wycen w innych sektorach rynku akcji.

Wall Street zdaje się też bagatelizować ryzyko związane z rozpoczętym procesem normalizacji polityki monetarnej w USA. Inwestorzy z rynku akcji zignorowali poniedziałkowe „jastrzębie” wypowiedzi przewodniczącego Fedu Jerome’a Powella, jak również równie zdecydowane wypowiedzi szefa Fedu wystosowane po marcowym posiedzeniu FOMC. Do końca roku rynek oczekuje wzrostu stopy funduszy federalnych w okolice 2 proc. Na maj Powell i spółka zapowiedzieli rozpoczęcie procesu redukcji sumy bilansowej Rezerwy Federalnej, czyli tzw. ilościowe zacieśnienie polityki monetarnej.

 

Kassandryczne wizje Icahna

Carl Icahn, inwestor giełdowy plasujący się w TOP 100 najbogatszych ludzi na świecie twierdzi, że niebawem światowy rynek może wyhamować, a wiele państw – w tym i USA może popaść w recesję “lub coś nawet gorszego”. Inwestor nie wierzy, że Rezerwie Federalnej uda się sprostać trudnemu zdaniu walki z inflacją, czego następstwem mogą być spore spadki na giełdach. Carl Icahn to amerykański inwestor giełdowy, działający w sektorze private equity. Jego majątek w 2020 szacowany był przez Forbes na 14 miliardów dolarów, co pozwoliło mu uplasować się wśród 100 najbogatszych ludzi na świecie. Podczas wtorkowej wypowiedzi w “Closing Bell Overtime” w CNBC powiedział, że na horyzoncie może pojawić się spowolnienie gospodarcze lub nawet “coś gorszego”.

Założyciel i prezes Icahn Enterprises powiedział, że rosnąca inflacja jest głównym zagrożeniem dla gospodarki, a wojna rosyjsko-ukraińska tylko dodała więcej niepewności do jego prognoz. Inwestor wspomniał również, że od kilku lat zabezpiecza on swoje pozycje długie widząc, że coraz więcej niepewności pojawia się na rynku, mogącej tylko przyspieszyć “nieuniknione” czyli gospodarczy zastój i spory krok wstecz. Icahn odniósł się również do aktualnej sytuacji z jaką zmaga się Rezerwa Federalna kraju. “Naprawdę nie wiem, czy uda im się doprowadzić do miękkiego lądowania. Myślę, że czeka nas raczej twarde lądowanie (…). Inflacja to straszna rzecz, kiedy się rozkręca“. Przypomnijmy, że Rezerwa Federalna podniosła stopy procentowe po raz pierwszy od ponad trzech lat, próbując walczyć z inflacją, która jest najwyższa od 40 lat. Inwestor zmartwił się również, że w Ameryce korporacyjnej nie ma żadnej odpowiedzialności. “Jest kilka bardzo dobrych firm, kilku bardzo dobrych dyrektorów generalnych, ale zbyt wielu takich, którzy nie są w stanie sprostać temu zadaniu” – dodał w programie.

 

Saga Evergrande trwa

Pomimo że ostatnio coraz mniej słyszy się o chińskim deweloperze, kryzys Evergrande wciąż trwa. Według najnowszych informacji banki zajęły 2 mld dolarów w gotówce, przez co spółka musiała zadecydować o przełożeniu terminu publikacji corocznych wyników finansowych. We wtorek, 22 marca, chiński deweloper Evergrande poinformował o przechwyceniu przez banki 2 mln dolarów w gotówce. Jednocześnie ogłoszono opóźnienie publikacji corocznych wyników finansowych. Przedstawiciele przyznali, że niemożliwe jest dotrzymanie terminu 31 marca na opublikowanie audytowanych wyników za rok ubiegły. Evergrande nie spłacał swoich długów ze względu na spadające ceny na chińskim rynku nieruchomości oraz mniejszą aktywność inwestorską. Co więcej, jedna ze spółek zależnych, Evergrande Property Services poinformowała, że niektórzy pożyczkodawcy nagle zażądali spłaty długu w wysokości 13,4 mld juanów (ok. 2,1 mld dolarów) z depozytów bankowych, które zastawiono jako zabezpieczenie „gwarancji stron trzecich”.

Agencja Fitch ogłosiła niewypłacalność chińskiego dewelopera już w grudniu. Według szacunków całkowite zobowiązania przekraczają 300 miliardów dolarów. Dług offshore wynosi natomiast 22,7 mld dolarów (obligacje, pożyczki projektowe i finansowanie prywatne). Dotychczas deweloper skontaktował się z 89 wierzycielami offshore, Evergrande dąży do restrukturyzacji zadłużenia. Już w 2020 roku Pekin zaczął walczyć z pożyczkami deweloperów wykorzystującymi mechanizm dźwigni finansowej, gdyż przyczyniało się to do niekontrolowanego wzrostu cen mieszkań i paraliżu chińskiego rynku nieruchomości. Pomimo że analitycy rynku twierdzą, że dużą rolę w restrukturyzacji Evergrande odgrywa rząd, zagraniczni wierzyciele tracą cierpliwość i chcą jak najszybciej odzyskać swoje pieniądze. Jednak się okazuje,  nie tylko Evergrande nie opublikuje wyników finansowych do 31 marca. Podobne problemy mają również inne chińskie spółki budowlane. Sunac China i Shimao China, które zajęły odpowiednio 3. i 12. miejsce pod względem sprzedaży nieruchomości, także opóźniły publikację wyników, tłumacząc się wzrostem zachorowań i przedłużającym się z tej przyczyny audytem. Obecnie w wielu miastach istnieje nadpodaż. Na terenie ChRL pojawiają się całe miasta, które zajmują puste wieżowce.