Odbicie na giełdzie

Główne indeksy Wall Street zakończyły czwartkową sesję wzrostami. Dow Jones niemal w pełni odrobił środowe straty, zaś S&P500 i Nasdaq Composite z nawiązką. Dow Jones wzrósł o 1,02 proc. do 34,707.94 pkt (w środę spadek o 1,3 proc.), S&P o 1,43 proc. do 4,520.16 pkt (w środę spadek o 1,2 proc.), zaś Nasdaq Composite o 1,93 proc. do 14,191.84 pkt (w środę spadek o 1,2 proc.).

Czwartkowa sesja na Wall Street przyniosła przeszło 1 proc. odbicie, a notowania kontraktu terminowego na S&P 500 wróciły powyżej 4500 pkt. Nieco gorzej wygląda sytuacja na Starym Kontynencie, gdzie niemiecki Dax pozostaje w okolicach 14300 pkt. USA ogłosiły nowy pakiet sankcji na rosyjskich oligarchów, podczas gdy Unia jeszcze wstrzymuje się z zaprezentowaniem kolejnych środków nacisku na Rosję, niemniej jednak embargo na surowce pozostaje mało prawdopodobnym scenariuszem.

Joe Biden chce wykluczenia Rosji z grupy G20, niemniej jednak wniosek ten muszą poprzeć jeszcze pozostałe kraje. Walki w Ukrainie trwają, a rynki finansowe przechodzą z tym nieco do porządku dziennego. Główne indeksy odrobiły już pierwszą falę przeceny po rozpoczęciu inwazji. Za takim scenariuszem przemawiają też relatywnie dobre odczyty za marzec wskaźników koniunktury gospodarczej PMI, jakie poznaliśmy wczoraj. Wskazują one niewielkie spowolnienie tempa poprawy koniunktury, co sugeruje, że negatywne implikacje dla największych gospodarek związane z wojną w Ukrainie są póki co niewielkie.

 

Kanada zwiększa produkcje i sprzedaż ropy

Rząd Kanady zamierza w najbliższym czasie przedstawić plan, którego realizacja pomoże temu państwu zwiększyć eksport ropy. Co warto zaznaczyć, tamtejsza władza twierdzi, że wdrożenie tego planu nie przeszkodzi w realizacji przyjętych celów klimatycznych. Jednakże organizacje ekologiczne nie wierzą w słowa rządu. Są one przekonane, że jeśli eksport kanadyjskiej ropy wzrośnie, emisje dwutlenku węgla również wzrosną. Rosyjska inwazja doprowadziła do znacznego wzrostu ceny ropy. Do tego przyczyniła ona do ograniczenia podaży tego surowca na światowych rynkach. Z tego powodu wielu polityków zaczęło wywierać naciski na niektóre państwa, aby te zwiększyły wydobycie i eksport ropy. Jednym z krajów, od których tego wymagano, była Kanada, na której terenie znajdują się trzecie co do wielkości rezerwy ropy naftowej na świecie.

Co warto zaznaczyć, kraj ten nie pozostał długo głuchy na ich apele. Już na początku tego miesiąca, członek Izby Gmin Kanady, Jonathan Wilkinson poinformował, że rząd wraz z firmami zajmującymi się produkcją analizowanego surowca, pracuje nad planem, którego realizacja doprowadzi do tego, że eksport kanadyjskiej ropy wzrośnie. Co więcej, z informacji pozyskanych przez agencję prasową Reuters wynika, że plan został już opracowany i zostanie przedstawiony w ciągu najbliższych kilku dni.  Zdaniem rządu, zwiększenie eksportu ropy nie przeszkodzi w realizacji celów klimatycznych przyjętych przez to państwo. Te zakładają, że poziom emisji dwutlenku węgla w Kanadzie będzie o ponad 40 proc. niższy niż w 2005 roku.

Jednakże, jak donosi Reuters, organizacje ekologiczne wątpią, iż plany rządu nie wpłyną negatywnie na realizację celów klimatycznych. Wskazują oni, że dotychczas władza nie zrobiła nic, aby faktycznie ograniczyć emisje dwutlenku węgla. Choćby te wytwarzane przez branżę zajmującą się produkcją ropy i gazu wzrosły o 20 proc. od 2005 r.  Do tego z raportu „Paying Polluters: Federal Financial Support to Oil and Gas in 2020″ wynika, że tamtejsza władza finansowo wspiera ten sektor. Analizowana branża tylko w 2020 roku miała otrzymać 18 miliardów dolarów, z czego 3,28 miliarda w bezpośrednich subsydiach od rządu i 13,6 miliarda od państwowej firmy Export Development Canada.