Start nowojorskiej giełdy najgorszy od 54 lat
Mimo, że rynki amerykańskie w ciągu ostatniej sesji odbiły – nadal znajdują się w negatywnym terytorium obarczonym ryzykiem dalszych spadków. Według analityków i danych zbieranych przez Dow Jones Market Data, S&P 500 oraz Dow Jones odnotowują najgorszy start w nowym roku od 1970 roku. Tempo spadków i wrażenie, że gospodarka amerykańska popadnie w recesję w przyszłym roku, przyczyniły się do powstania ponurej perspektywy dla rynków. W środę rynki amerykańskie miały szansę odbić, co nie dzieje się szczególnie często w ostatnim czasie. Stało się tak po tym jak Rezerwa Federalna potwierdziła w swoim ostatnim raporcie, że urzędnicy Fed zdecydowanie opowiadają się za wielokrotnymi podwyżkami stóp o 50 punktów bazowych na najbliższych posiedzeniach Federalnego Komitetu Otwartego Rynku.
Niemniej jednak, odbicie indeksów S&P 500 oraz Dow Jones może nie mieć obecnie większego znaczenia. Według danych zbieranych przez spółkę Dow Jones Market Data oba indeksy odnotowały pasmo najdłuższych spadków od 1970 roku. Przypomnijmy, że w tym roku indeks S&P 500 i Dow Jones spadał przez siedem kolejnych tygodni pod rząd, co dotychczas nie działo się zbyt często. Za spadki analitycy obwiniają klasyczne elementy rynkowe: nieuchronne obciążenie inflacją, która opodatkowuje przyszłe zyski spółek, obniżając ich wartość w teraźniejszości. jastrzębią Rezerwę Federalną, która zadowolona jest z bezczynności i powstrzymuje się od interwencji w celu spowolnienia lub odwrócenia rozlewu krwi. I oczywiście wojna na Ukrainie, która przyczyniła się do wzrostu cen żywności i energii, oraz przestoje w Chinach, które spowodowały jeszcze większe spustoszenie w kruchych globalnych łańcuchach dostaw. Tempo spadków i wrażenie, że gospodarka amerykańska popadnie w recesję w przyszłym roku, przyczyniły się do powstania ponurej perspektywy dla rynków. Niewiele, jeśli w ogóle, rynkowych byków pojawiło się, aby ogłosić dno. A wiele danych przemawia za ostrożnością – i tak może pozostawać przez kolejne miesiące.
Wojna o Twittera trwa
Akcje Twittera drożeją w handlu międzysesyjnym po tym jak Elon Musk zadeklarował mniejsze lewarowanie oferty przejęcia spółki, informuje AFP. Musk poinformował regulatora amerykańskiego rynku kapitałowego, że mniejsza część jego oferty wynoszącej 44 mld dolarów będzie finansowana długiem. Obecnie będzie to 13 mld dolarów, czyli prawie dwa razy mniej niż zakładał wcześniej. Musk nie podał przyczyny tej zmiany.
Tymczasem Fundacja Billa i Melindy Gatesów przeznaczyła setki milionów dolarów na wsparcie 11 z 26 organizacji, które starają się zatrzymać przejęcie Twittera przez Elona Muska – wynika z danych, które organizacja Foundation for Freedom Online przekazała portalowi Breibart – informuje Reuters. Trwa publiczna wojna między Muskiem a Gates’em, która rozgorzała po tym, jak okazało się, że założyciel Microsoftu posiada krótką pozycję (to żargonowe określenie gry na spadki) o wartości 500 mln dol. na akcjach należącej do Muska Tesli. Gra toczy się m. in. o kwestię moderowania treści na Twitterze. Gates domaga się chociażby ograniczenia możliwości swobodnego wyrażania poglądów tzw. antyszczepionkowców, Musk natomiast zamierza zliberalizować politykę platformy w zakresie cenzurowania tweetów.
Organizacje dążące do zablokowania przejęcia Twittera podpisały w zeszłym miesiącu list otwarty, w którym zażądały od reklamodawców bojkotu Twittera, jeśli Musk podejmie jakikolwiek wysiłki w kierunku złagodzenia obowiązujących od kilka lat w medium społecznościowym przepisów regulujących kwestię wolności wypowiedzi. Musk odpowiedział tweetem, w którym wezwał do przeprowadzenia śledztwa na temat źródła finansowania wymierzonych w niego działań organizacji. Wiele z atakujących CEO SpaceX podmiotów jest powiązanych z Partią Demokratyczną lub środowiskami liberalnymi, które wspierają m. in. prawa mniejszości LGBT czy środowiska popierające liberalizację prawa aborcyjnego. Wśród osób stojących za sygnatariuszami listu są też tacy potentaci jak spekulant George Soros.
USA jednym z najbardziej zadłużonych krajów świata
Po tym, jak nie udało się wypracować 78 milionów dolarów na spłatę obligacji w ustalonym okresie karencji, Sri Lanka oficjalnie ogłosiła prewencyjną niewypłacalność – pierwszą w historii kraju – podaje redakcja Bloomberg. Sytuacja gospodarcza w Sri Lance spowodowała, że inflacja wzrosła do 30 proc., a prognozy mówią o możliwym wzroście do 40 proc. Jak pokazuje wykres Statista.com oparty na danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW), azjatycki kraj nie jest jedynym, który poważnie nadwyrężył swoje finanse.
Rząd Wenezueli zwiększył dług o trzykrotność rocznego produktu krajowego brutto (PKB). Chociaż kraje takie jak Grecja (211 proc. długu w stosunku do PKB), Cypr (119 proc.) czy Portugalia (135 proc.) mogą nie zaskakiwać na tej liście, dwie największe gospodarki świata również znajdują się w pierwszej ósemce według szacowanego udziału długu publicznego w PKB. Japonia, która w 2020 r. zajęła trzecie miejsce pod względem PKB z około 5 bilionami dolarów, zajmuje drugie miejsce z długiem publicznym wynoszącym 254 proc. PKB. Stany Zjednoczone również zajmują wysokie miejsce na tej liście – znajdują się na szóstym miejscu z długiem wynoszącym 134 proc. PKB w 2020 roku.