Giełda oderwana od realiów?
Seema Shah, starsza strateg ds. inwestycyjny w Principal Global Investors uważa, że ostatnie wzrosty na amerykańskim rynku akcji są przesadne i w celu uspokojenia nastrojów powinien zainterweniować prezes FED. Ryzykowne aktywa radzą sobie w ostatnim czasie nadzwyczaj dobrze, a powodem do ostatnich zwyżek był mniejszy od oczekiwań odczyt inflacji w USA. S&P 500 po piątkowej sesji osiągnął trzymiesięczne szczyty i nie zanosi się na zmianę sentymentu. Inwestorzy giełdowi są w szale zakupów, który rozpoczął się po tym jak dane o inflacji w USA za lipiec wypadły poniżej oczekiwań. Rynek zaczął wyceniać bardziej gołębią postawę FED i rychły koniec podwyżek stóp procentowych. Obecnie narzędzie FedWatch z grupy CME pokazało, że rynki wyceniają z 55% prawdopodobieństwem podwyżki stóp o 50 pb. w przyszłym miesiącu.
– Rynek nie docenia ryzyka, potrzebuje katalizatora, który im o nim przypomni. Zawsze lepiej wytoczyć ciężkie działa, dlatego to musi pochodzić od Jerome’a Powella. Dopóki nie przemówi, rajd byków może trwać jeszcze długo, nie wiadomo dokąd może doprowadzić nas ta mania. Nie wierzę w trwałość tego rajdu, ale czy może pójść dalej? Tak- powiedziała Shah Rozmówczyni telewizji Bloomberg powiedział, że instytucja dla której pracuje, Principal Global Investors pozostaje neutralna w stosunku do amerykańskiego rynku akcji. Firma przyjęła strategię defensywną i inwestuje na rynkach instrumentów o stałym dochodzie, faworyzując inwestycje takie jak amerykańskie obligacje skarbowe i dług sekurytyzowany.
FED od ostatniego posiedzenia cały czas wysyła jastrzębie sygnały, jednak nie są one wystarczające, aby zniechęcić inwestorów. Przykładowo Thomas Barkin, prezes FED z Richmond w wywiadzie udzielonym w piątek powiedział, że jest jeszcze wiele do zrobienia, aby wprowadzić stopy procentowe na poziomy wyższe od inflacji. Dodał również, że chciałby, aby inflacja przez jakiś czas utrzymywała się na poziomie celu, podała agencja Reuters. – Gospodarka dobrze znosi dotychczasowe podwyżki stóp i już jesteśmy na krawędzi przesunięcia realnych stóp procentowych na dodatnie terytorium. Musimy je tam utrzymać i podążać za oczekiwaniami dotyczącymi podwyżek stóp procentowych. Przede wszystkim skupiamy się jednak, aby obniżyć inflację w sposób trwały, a następnie będziemy rozmawiać o tym, co zrobimy dalej ze stopami– Thomas Barkin. – Na ten moment możemy zauważyć, że popyt zdecydowanie słabnie, ale nie możemy bać się recesji. Nie każda recesja jest jak wielka recesja, było wiele skromnych recesji. Jednak będę śledzić dane makroekonomiczne i podejmę ostateczną decyzję bliżej spotkania– dodał.
Amerykański rynek mieszkaniowy pogrąża się w kryzysie
Ze względu na rosnące ceny nieruchomości, drożejące hipoteki i spadające realne wynagrodzenia, przystępność cenowa mieszkań obniżyła się drastycznie. Przynajmniej tak wynika z indeksu przygotowanego przez National Association of Realtors, którego wartość wyniosła w czerwcu zaledwie 98,5, czyli była najniższa od czerwca 1989 roku. Co więcej nie tylko coraz trudniej kupić mieszkania, ale również coraz trudniej je wynająć. Otóż czynsze w Stanach Zjednoczonych poszybowały w górę. Z danych opublikowanych przez firmę CoreLogic wynika, że w tegorocznym maju ceny najmu w amerykańskich miastach były średnio o 14 proc. wyższe rok do roku, przy czym na przykład w Miami w stanie Floryda czynsze wzrosły aż o prawie 40 proc. W Stanach Zjednoczonych od drugiego kwartału 2020 roku, średnia cena sprzedanego domu rosła nieprzerwania i do tego w relatywnie szybkim tempie. Wtedy wyniosła ona ok. 374 500 dolarów. Z kolei w drugim kwartale tego roku, aby zakupić mieszkanie w USA, trzeba było wydać średnio aż 525 tys. dolarów. Oznacza to, że średnia cena domu w zaledwie dwa lata wzrosła o 40 proc. Przy czym, warto zaznaczyć, że tempo wzrostu cen mieszkań między amerykańskimi stanami się różniło, ale większość mieszkańców USA musiała się zmagać z dwucyfrowym wzrostem cen. Jak donosi portal Bloomberg, z analizy przeprowadzonej przez grupę Realtors wynika, że w aż 148 na 185 obszarów metropolitalnych przez nią przebadanych, w drugim kwartale bieżącego roku domy były droższe o co najmniej 10 proc. r/r.
Oprócz cen mieszkań wzrosło również oprocentowanie kredytów hipotecznych. Ze względu na najwyższą od wielu dekad inflację w USA, System Rezerwy Federalnej postanowił zacząć zacieśniać politykę monetarną. Na skutek jego działań, aktualnie główna stopa procentowa w USA wynosi 2,5 proc., gdy jeszcze nie tak dawno temu, bo w marcu 2022 roku, była ona o 2,25 pkt proc. niższa. Taki jej wzrost przyczynił się do podrożenia hipotek. Z danych zaprezentowanych na poniższym wykresie wynika, że oprocentowanie kredytu hipotecznego na 30 lat o stałej stopie procentowej wynosiło pod koniec czerwca 5,22 proc., czyli było najwyższe od 2009 roku, kiedy to jeszcze trwał największy globalny kryzys finansowy od 30 lat. Co warto zaznaczyć, taki jej wzrost doprowadził do tego, że Amerykanie zostali zmuszeni do przeznaczania coraz większej części swojego dochodu na spłatę kredytu. Do tego płace realne w USA ze względu na rekordową inflację dalej spadają. Co prawda ta w lipcu spadła i wyniosła 8,5 proc. r/r, gdy jeszcze w czerwcu była ona o 0,6 pkt proc. wyższa, ale nadal jest wyższa od tempa wzrostu wynagrodzeń. Płace nominalne w USA w lipcu były zaledwie o 5,2 proc. wyższe niż w analogicznym okresie w zeszłym roku. Oznacza to, że jak płace realne spadały, tak nadal to robią.
Przystępność cenowa mieszkań w Stanach Zjednoczonych spadła. Jak widać na zamieszczonym poniżej wykresie, wartość indeksu mającego ją zmierzyć w czerwcu wyniosła zaledwie 98,5, gdy jeszcze w tegorocznym wrześniu, głównie za sprawą niskich stóp procentowych, osiągnęła ona poziom 149,4. Do tego, co warto podkreślić, wartość indeksu jest najniższa od czerwca 1989 roku, kiedy to wyniosła 98,3. Do tego w trudnej sytuacji znalazły się nie tylko osoby mające zamiar kupić mieszkanie, ale również te, które je wynajmują. Ze względu na malejącą przystępność cenową, a przez przede wszystkim przez kryzys wywołany pandemią covid, coraz więcej ludzi w ostatnich latach zaczęło wynajmować mieszkanie, zamiast go kupować. Doprowadziło to do tego, że pozostało relatywnie mało mieszkań na wynajem. Jak widać na zamieszczonym poniżej wykresie, wskaźnik obłożenia mieszkań na wynajem nadal utrzymuje się na historycznie wysokim poziomie. Dało to w tym roku amerykańskim rentierom sporą siłę przetargową, która ci wykorzystali, aby podnieść ceny najmu. Z danych opublikowanych przez CoreLogic wynika, że w maju czynsze w Stanach Zjednoczonych średnio były wyższe rok do roku o 14 proc. Choć, tempo ich wzrostu znacznie różniło się pomiędzy amerykańskimi aglomeracjami. Z danych zaprezentowanych na zamieszczonym poniżej wykresie wynika, że największe wzrosty zanotowano w Miami i Orlando w stanie Floryda oraz w Las Vegas w New Vegas. W maju najem był tam droższy rok do roku kolejno o 39,5, 24,8 oraz 16,7 proc.