Spokój na parkietach

Początek tygodnia opiewał w niewielkie wzrosty na Wall Street, a najsilniejszym indeksem znów okazał się technologiczny Nasdaq 100 rosnący 0,45%. Tego dnia nie widać było zbytniej presji na handel, głównie z powodu oczekiwania na dalsze raport finansowe największych spółek a amerykańskiego parkietu. W nowym tygodniu główne akcje na Wall Street odnotowały wzrosty, chociaż nie w tak spektakularny sposób jak w ubiegłym tygodniu. Inwestorzy w tym tygodniu zwracać będą uwagę na kolejne raporty finansowe, dlatego też pierwsza sesja tygodnia mogła nie być szczególnie silna. W poniedziałek po informacji, że Third Point Management, nowojorski fundusz hedgingowy nabył nowe udziały w Walt Disney Co, akcje spółki skoczyły o ponad 2%.

Tymczasem prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden podkreślił tego dnia, że jego plan gospodarczy przyczynił się do stworzenia w kraju 9,5 mln miejsc pracy od objęcia urzędu w 2021 roku, zdołał obniżyć stopę bezrobocia do 50-letniego rekordowego poziomu. Biden podkreślił, że inflacja w USA spadła do “zera procent w lipcu”, po opublikowaniu najnowszych danych przez Biuro Statystyki Pracy, które ujawniło, że roczna inflacja spadła z rekordowego poziomu 40 lat. Finałem dnia był wzrost indeksu Dow Jones Industrial Average o 0,28%, co przełożyło się na skromne 95 punktów podejścia. W tym samym czasie technologiczny Nasdaq 100 wzrósł 0,45% a S&P 500 0,17%. Kurs euro spadł o 0,77% w stosunku do dolara amerykańskiego.

 

Młodsi mają łatwiej? Niekoniecznie

Często powtarza się stwierdzenie, jakoby starsze pokolenia miały trudniej w usamodzielnieniu się i osiągnięciu tzw. finansowych kamieni milowych. Biorąc jednak pod uwagę sytuację w Stanach Zjednoczonych, nie zawsze jest to prawdą. Czy kiedyś rzeczywiście było trudniej? Badania pokazują, że osobom z wyżu demograficznego łatwiej było się usamodzielnić po uzyskaniu stopnia naukowego czy rozpoczęciu pracy. Obecnie młodzi na amerykańskim rynku pracy zmagają się z szeregiem trudności, m.in. ze wzrostem kosztów edukacji czy makroekonomicznymi problemami na rynku nieruchomości. Co więcej, głównym problemem wydaje się nieproporcjonalny wzrost wynagrodzeń w stosunku do cen w gospodarce.  Jak pokazują badania dla amerykańskiego rynku, dolary pokolenia Z mają dziś o 86% mniejszą siłę nabywczą niż te z okresu wyżu demograficznego. Dla przykładu koszt czesnego w szkołach publicznych i prywatnych wzrósł od lat 70. XX wieku odpowiednio o 310% i 245%. Pokolenie Z oraz Millenialsi w USA płacą również 57% więcej za galon benzyny. Portal Consumer Affairs poddał analizie dane pochodzące z Biura Statystyki Pracy USA, Biura Spisu Ludności USA, Krajowego Stowarzyszenia Pośredników w Obrocie Nieruchomościami oraz Rady Danych Edukacyjnych. Celem badania było ustalenie, jak zmieniły się ceny w stosunku do inflacji od 1970 roku.

Młodzi Amerykanie w 2022 roku borykają się przede wszystkim z rosnącymi kosztami życia. Sytuację ekonomiczną pogarsza również kondycja rynku nieruchomości. Największym problemem jest fakt, że w warunkach wzrost płac nie nadążył za wzrostem cen towarów w ciągu ostatnich pięciu dekad. Po dokonaniu korekty inflacyjnej, w 1970 roku średni dochód wynosił średnio 24 600 dolarów rocznie. Jednak należy wziąć pod uwagę, że w tamtych czasach wskaźnik średnich cen konsumpcyjnych wynosił 38,8. Płace kontynuowały wzrost w ciągu kolejnych trzydziestu lat, w 2000 roku średni roczny dochód wyniósł 38 700 dolarów rocznie. W analogicznym okresie średni CPI wzrósł ponad czterokrotnie z 38,8 do 172,2. W latach 2000-2010 obserwowano spadek płac o 7,5%, przy wzroście CPI na poziomie 25%. Kryzys z 2008 sprawił, że dochody nie nadążały za kosztami utrzymania, uniemożliwiając odkładanie oszczędności.

Od 1970 do 2022 roku krajowy CPI dla Stanów Zjednoczonych wzrósł o ponad 500%, podczas gdy płace wzrosły o 80%. To pokazuje skalę rozbieżności. Pomimo że Pokolenie Z woli spłacać kredyt, niż płacić ratę za wynajem, po ostatniej podwyżce stóp procentowych przez Fed własny dom lub mieszkanie wydają się odległą przyszłością. Mediana ceny domu w 2022 roku (370 600 USD) jest prawie dwukrotnie wyższa niż w 1970 roku (185 600 USD), są to ceny skorygowane o inflację. Skokowy wzrost cen wielu artykułów wywołał niepokój wśród młodych Amerykanów i utrudnił usamodzielnienie się. Tzw. finansowe kamienie milowe (uzyskanie stopnia naukowego, znalezienie pracy, posiadanie domu i pewnego dnia przejście na emeryturę) wydają się coraz trudniejsze do osiągnięcia w obecnych warunkach gospodarczych. Teoretycznie Amerykanie żyją w droższym świecie niż ludzie w latach 70. XX wieku. Mowa o elektronice użytkowej, smartfonach czy usługach internetowych. W Stanach Zjednoczonych istotne znaczenie mają również nakłady przeznaczane na edukację, czy to w szkole publicznej, czy prywatnej. Osoby, którym udaje się zdobyć dobrze płatną pracę, zmagają się z zadłużeniem z tytułu zaciągniętych kredytów studenckich. Wielu Amerykanów nie patrzy w przyszłość z nadzieją, ale raczej z przerażeniem. W dyskursie politycznym widać jednak pierwsze zmiany, które mogą zwiastować nieco bardziej przychylną przyszłość. Mowa o głośnej ustawie Chips and Science Act wyznaczającej nowe cele dla amerykańskiej polityki gospodarczej